rumunia trasa transfogarska zdjęcia

DZIEŃ 1: Zbiórka i wyjazd z Polski zgodnie z rozkładem. Wyjazd w kierunku Rumunii przez Słowację i Węgry. Przejazd do Sapanty słynnej z wełny, ale i „wesołego cmentarza”. Jego unikalność stanowią drewniane nagrobki z płaskorzeźbami i barwnie malowanymi scenami z życia ziemskiego leżących na cmentarzu osób. Zobaczymy więc
Szosa Transfogarska noclegi – sprawdź 57 ofert noclegów. Bezpłatna rezerwacja, bez ukrytych opłat, bezpośrednio od właścicieli z gwarancją najniższej ceny. Rezerwuj noclegi w miejscowości Szosa Transfogarska noclegi od 105 zł
319,00 zł – 757,00 zł Trasa Transfogarska w Rumunii. Opis Dodatkowe informacje Opinie (0) Opis Rumunia. Przepiękna, wijąca się wstęga trasy Transfogarskiej. Jest celem wielu wycieczek ze względu na jej malownicze położenie. Osiąga 2034 m Dodatkową atrakcją, którą może uraczyć nas ta trasa są misie. Wracając właśnie z nocnych zdjęć tutaj, miałem okazję przywitać się z dwoma małymi podrostkami pałaszującymi przysmaki z pobliskiego śmietnika. Dodatkowe informacje Format 100×150, 40×60, 60×90, 80×120 Rodzaj nośnika Akryl, Płótno, Wydruk Tylko zalogowani klienci, którzy kupili ten produkt mogą napisać opinię.
Na autostradzie są bardzo długie pasy dojazdowe z linią ciągłą. Dzięki temu, wjeżdżając na trasę, możesz się sensownie rozpędzić zanim dotrzesz do przerywanej – tym samym włączając się nie spowolnisz ruchu. Przy takich rozjazdach i wjazdach nie ma ograniczeń prędkości do 70 km/h jak u nas, bo nie są potrzebne.
Trasa Transfogarska, ekstremalna przeprawa osiągająca w najwyższym punkcie ponad dwa tysiące metrów, jest uważana za najpiękniejszą drogę Europy. Trasa Transfogarska powstała na początku lat siedemdziesiątych na polecenie Nicolae Ceaușescu. Po radzieckiej interwencji w Czechosłowacji w 1968 roku dyktator obawiał się podobnego ataku na Rumunię. Potrzebował więc szybkiej przeprawy na północ kraju, którą w razie zagrożenia można byłoby przetransportować czołgi i artylerię w okolice Sibiu w Siedmogrodzie. Tyle, że przez środek kraju przebiega łuk niebosiężnych Karpat… Ale dyktator miał wizję, by ujarzmić część Południowych Karpat – Góry Fogarskie, najwyższe pasmo w Rumunii. W przeprawę zainwestowano miliardy, z pomocą kilku milionów kilogramów dynamitu wysadzono w powietrze surowe granity, tworząc na skalnych półkach wąskie przejazdy, długie tunele i wiadukty nad ziejącymi kilkusetmetrową pustką przepaściami. Ponadstukilometrową przecinkę przez 2,5-tysięczniki budowały tysiące żołnierzy, spośród których wielu zginęło. Szczyt pasma przebity jest najdłuższym w Rumunii, niemal kilometrowej długości surowym tunelem o nieociosanych ścianach, oświetlonych mdłym światłem. Szerokim tak, by mogła nim z rykiem silników przejechać kolumna czołgów. Niedaleko znajdowała się jedna z twierdz Ceaușescu, który miał w Rumunii kilkanaście pałaców, a o jego bogactwie chodziły legendy. Podczas gdy rumuńska wieś cierpiała straszliwy głód i biedę, jego psy jadały cielęcinę sprowadzaną prosto z Włoch. Od razu przypomina mi się inny dyktator sprzed wieków. Wład Drakula [PRZECZYTAJ: RUMUNIA SZLAKIEM DRAKULI], którego zamek Poienari stoi u wylotu Trasy Transfogarskiej. To wszystko przebiegło mi przez głowę kiedy stanęliśmy przy skręcie z drogi numer 1 przy znaku Transfăgărășan. Trasa jest czynna od końca maja do września. Na przejazd trzeba poświęcić 3-4 godziny. Na trasie jest mnóstwo zakrętów i trzeba jechać bardzo powoli. Przyjechaliśmy do Rumunii z rocznym synkiem. Wyruszyliśmy o 10 rano z przygranicznej Oradei kierując się do odległego o ponad 600 kilometrów Bukaresztu. Jeszcze tego ranka nie myśleliśmy o Drodze Transfogarskiej, bo i tak zamierzona przez nas trasa była wyczerpująca dla małego dziecka, chcieliśmy tylko nadłożyć nieco drogi i obejrzeć ruiny zamku Drakuli w Poenari – tego prawdziwego, bo ten turystyczny, w Bran, mieliśmy już zaliczony. TRASA TRANSFOGARSKA:Długość: 151 km (właściwy, górski odcinek DN7C liczy 90,2 km długości)Czas przejazdu: ok. 3-4 godzinyNajwyższy punkt: 2042 metry w zależności od pogody, przeważnie od końca maja do wrześniaPołożenie: pomiędzy Curtea de Argeș a SibiuDojazd z Bukaresztu: ok. 2 godzinAtrakcje: jezioro Bâlea, jezioro Vidraru, zamek Drakuli w Poenari Skręt z drogi numer 1 z Sibiu do Braszowa w kierunku Trasy Transfogarskiej. Szczytami tamtych gór trzeba przejechać. Droga z Oradei do Devy ciągnęła się przez niewysokie góry. Drogi w fatalnym stanie albo miały wielkie dziury, albo były rozkopane. Znaki z ostrzeżeniem DRUM IN LUCRU (droga w budowie) pojawiały się co chwilę. Ruch wahadłowy regulowany światłami, jazda jednym pasem, bo z drugiego zerwano asfalt nie wiadomo jak dawno, bo nie widać tu żywego ducha, potem kilka serpentyn i znów roboty drogowe. Niecałe dwieście kilometrów przejechaliśmy w ponad trzy godziny. Wreszcie – autostrada do Sibiu. Poczuliśmy się jakbyśmy z drabiniastego wozu przeskoczyli do rakiety i szybko zaczęliśmy łykać kolejne kilometry. Drum in lucru, czyli wieczne roboty drogowe, to utrapienie kierowców w Rumunii. – Za niecałą godzinę będziemy w Sibiu – rzucił Sergiusz mijając tablicę z napisem “Sibiu 100” i docisnął pedał gazu. – To może przejedziemy Trasą Transfogarską?– Z dzieckiem? – wskazałam na kręcącego się w foteliku synka. – On już ma dosyć jazdy na dziś, a tam trzeba poświęcić trzy-cztery godziny. Poza tym w czerwcu często zamykają drogę, bo osuwają się na nią zwały topniejącego śniegu niszcząc barierki i spadając w przepaść – snułam ponurą wizję, bo nie wyobrażałam sobie rocznego dziecka na ekstremalnej trasie dla dyktatorskich czołgów, wijącej się pod szczytami dwu i pół tysięczników. Ale kusiło mnie strasznie.– Chcemy zobaczyć zamek Drakuli. Jeśli pojedziemy doliną Olt, którą już znamy, trzeba będzie nadrobić koło 80 kilometrów wjeżdżając w Transfogarską od południa. A jak nią przejedziemy, to zamek będzie po drodze.– Dobra, to podjedźmy na stację benzynową. Zatankujemy do pełna, sprawdzimy ciśnienie w oponach, nakarmimy Chrucza i raz pierwszy pożałowałam swojej decyzji kiedy na horyzoncie dostrzegłam tonące w sinych chmurach ośnieżone górskie szczyty.– To my mamy TAM pojechać? Na samą górę? – zwątpiłam. Trasa Transfogarska przebiega waśnie przez te szczyty. Wtedy Chrucz zaczął się nudzić. Ciskał butelką z soczkiem, wyrzucał grzechotki i wrzeszczał zirytowany. Wtedy wyjęliśmy awaryjne pianinko, które Chruczek dostał na pierwsze urodziny. Wieźliśmy je na czarną godzinę, która właśnie nadeszła. Chruczka zachwyciła możliwość włączania niezliczonych melodyjek z głosami zwierząt. W takt puszczanego w kółko szczekania, miauczenia, kwakania i minęliśmy Sibiu, przejechaliśmy jeszcze kilkadziesiąt kilometrów i stanęliśmy u stóp gór. Pogoda gwałtownie się zepsuła. Wysiedliśmy, żeby przewinąć synka na tylnej kanapie auta i poczuliśmy, jak ze słonecznego popołudnia trafiliśmy w górski chłód. Otuliliśmy go w foteliku i na szczęście w sekundę zasnął, robiąc nam najlepszy prezent na ten odcinek trasy. A potem zaczęliśmy się wspinać. Serpentyna za serpentyną coraz ostrzejsze zakręty kołysały naszego synka do snu. Mijaliśmy zjeżdżające z góry samochody, wspinając się przez gęsty las. Nagle wjechaliśmy w sam środek wioski. To ostatni przystanek przed wyjechaniem w wyższą część gór, gdzie między skałami rośnie kosodrzewina, potem są już tylko hale i granitowe turnie. Rozłożyli się tu ze stoiskami górale sprzedający w środku lata futrzane czapy i gotowane kolby kukurydzy. Przed wjazdem na dalszą część trasy stały znaki zakaz wjazdu i ostrzegawcze napisy po rumuńsku. Zakaz wjazdu przy wjeździe na Trasę Transfogarską. Chyba nie uda nam się przejechać. – To koniec – pomyślałam patrząc na parking pełen samochodów. – Pewnie osuwiska lodowe zablokowały minął nas rumuński samochód i nie zważając na znaki ruszył w górę. Za nim jeszcze jeden. Wiemy, że to, że rumuńscy kierowcy jeżdżą brawurowo, to mało powiedziane. Ale żeby tak ryzykować? A my? Z małym dzieckiem? Jechać czy zawracać? Dla pewności Sergiusz poszedł jeszcze zapytać o trasę miejscowego sprzedawcę owczych serków.– Można jechać, mówi, że jest bezpiecznie – krzyknął.– A znaki?– Daj spokój. Jesteśmy w Rumunii! – uśmiechnął się zawadiacko i nacisnął gaz. No to pojechaliśmy. Przekroczyliśmy przeciekający żelbetowy wiadukt i przed przednią szybą otworzyła się przestrzeń górskiej doliny. Takie widoki można oglądać w Tatrach po kilku godzinach wspinaczki stromą ścieżką. Z jednej strony skały, z drugiej przepaście, a pomiędzy nimi serpentyna drogi zabezpieczona gdzieniegdzie wątłą barierką. Asfalt w zadziwiająco dobrym stanie, więc samochód doskonale trzymał się drogi. Dziecko spało wdychając górskie powietrze, Sergiusz zachwycony widokami robił zdjęcia, a ja starałam się prowadzić nie patrząc w dół. Trasa Transfogarska to nie miejsce dla osób z lękiem wysokości. Tak zaczyna się Trasa Transfogarska. Wiadukty z lat 70-tych trochę przeciekają, ale dają radę. Trasa Transfogarska od strony północnej. Widoczne żelbetowe wiadukty nad drogą. Sesja zdjęciowa na wysokości. Sergiusz wszedł na kamień wiszący nad przepaścią. Tylko dla odważnych. W dolinach pełnia lata, a na górze było nam trochę zimno i leżał śnieg. Po drodze mijamy stada owiec. Widok spod szczytu na Trasę Transfogarską od strony północnej. Przy drodze znajduje się wiele zatoczek, w których zatrzymują się samochody. Trasa Transfogarska jest absolutnie zachwycająca. Widoki są takie, że nie można się powstrzymać. Więc i my zatrzymujemy się co chwilę robiąc zdjęcia. Mijamy nie tylko jadące ostrożnie samochody i motocykle, ale i rowerzystów wspinających się z wysiłkiem na dwa tysiące metrów, jak i maszerujących z kijkami wspinaczy objuczonych plecakami z przypiętą z karimatą. Jęzory lodu schodzą do samego asfaltu, a szczyt spowijają chmury, w które za chwilę wjedziemy. Jeszcze kilka ostrych zakrętów i jesteśmy pod szczytem. Ubrani w futrzane czapy i puchowe kurtki górale sprzedają gorące oscypki i herbatę. Gra rumuńska muzyka. Na górze jest atmosfera pikniku. Nie wjedziemy wyżej. Przez szczyt przebijemy się niemal kilometrowej długości tunelem, na końcu którego otwiera się widok na przepastną dolinę po południowej stronie Gór Fogarskich. Najdłuższy tunel w Rumunii przenosi nas na drugą stronę pasma gór. Teraz prowadzi wychowany w Zakopanem Sergiusz. Łagodnie bierze zakręty, z dużą swobodą przebija się przez stada owiec i oblicza wysokość.– To piętro hal, więc jesteśmy mniej więcej na wysokości 2000 metrów. Wjeżdżamy w kosodrzewinę, czyli 1800. A teraz piętro lasu – 1500. Otwiera się przed nami południowa strona Gór Fogarskich. Droga schodzi w dół serpentynami. Kierowca po pokonaniu najwyższego punktu Trasy Transfogarskiej. Kolejne kilometry serpentyn przez wydają nam się kaszką z mleczkiem. Wijąca się droga przecina las i obejmuje długie jezioro Vidraru leżące na wysokości ponad 800 metrów. Przy drodze stoją drewniane ławy i stoły na których całe rodziny urządzają sobie pikniki i rozstawiają grille. Trasa Transfogarska okazała się być popularnym miejscem turystycznych wypadów, a nie przerażającym mrocznym pomnikiem Ceaușescu. Wreszcie dojeżdżamy do gigantycznej zapory z lat 60-tych. Ma 116 metrów wysokości i robi niezwykłe wrażenie. Wreszcie budzi się Chruczek i możemy wyjść z nim, żeby odpoczął po pokonaniu górskiej przełęczy. Kilka zakrętów dalej na szczycie wzgórza wyrastają ruiny zamku Drakuli w Poenari. Prowadzi do niego 1440 schodów, przy wejściu jest tabliczka ostrzegająca przed niedźwiedziami, ale z tego wszystkiego najgorsze są komary. Przed nami już prosta droga, a od Pitești autostrada, na którą wjeżdżamy po półgodzinie jazdy. I po niecałej godzinie lądujemy w Bukareszcie. Chrucz nawet nie zauważył, że pokonał legendarną Trasę Transfogarską, więc będzie nam musiał uwierzyć na słowo. Albo jeszcze tu kiedyś wrócić. Trasa Transfogarska od południa – jezioro Vidraru. Ponad 100-metrowa tama spiętrzająca jezioro Vidraru. Na górze widoczny zamek Drakuli w Poenari. Magda Pinkwart Dziennikarka, autorka przewodników turystycznych i książek dla dzieci. Autorka National Geographic. Laureatka Nagrody Magellana. Licencjonowana przewodniczka i pilotka wycieczek, ekspert w radiu i TV w dziedzinie turystyki. Właścicielka biura wypraw LUNDI Travel. Żona Sergiusza, mama Wilhelma i Lary.
TRASA TRANSFOGARSKA Długość: 322 km Czas w siodle: 6,5 h. Ten dzień mamy po to aby w pełni nacieszyć się górskimi winklami i zapierającymi dech widokami jakie ma do zaoferowania Trasa Transfogarska. Jednym słowem: 322 km czystej przyjemności z jazdy. Liczne przerwy pozwolą nam uwiecznić to wyjątkowe miejsce na pamiątkowych
Tym razem zapraszam na podróż po środkowej części Rumunii: Bukareszcie, Braszowie, zamkach w Sinaia, Bran i Rasnovie oraz Parku Narodowym Piatra Craiului. Przejedziemy się także słynnymi Trasami: Transfogaraską i Transalpiną, a na koniec odwiedzimy piękne miasta – Alba Iulia oraz Sighișoarę. Wpis jest drugą częścią cyklu dot. Rumunii. W pierwszej opisałam początek naszej 2,5-tygodniowej podróży po kraju Draculi. Objazdówka po Rumunii cz. I to opis trasy po północnych i południowych regionach tego kraju. DZIEŃ X i XI – Bukareszt – stolica z potencjałem Prosto znad morza udaliśmy się do stolicy Rumunii – Bukaresztu. Jest to centrum przemysłowo-usługowe, zamieszkałe przez prawie 2 mln osób. Ma bogatą historię, sięgającą starożytności, chociaż głównym miastem Rumunii stał się dopiero w XIX wieku. Zgodnie z legendą miasto zostało założone przez pasterza o imieniu Bucur. Jednak potwierdzone historyczne informacje mówią, że założycielem miasta jest Mircza Stary, a sam Bukareszt powstał po zwycięstwie nad Turkami w XIV wieku. Co ciekawe rumuńskie słowo bucurie znaczy radość. Mieszkaliśmy koło parku Cismigiu, w pobliżu starego miasta, do którego udaliśmy się wieczorem. Niestety liczne trzęsienia ziemi, II wojna światowa, a przede wszystkim rządy dyktatora Nicolae Ceaușescu nie były łaskawe dla stolicy Rumunii. W trakcie jego panowania zniszczono około 1/5 zabudowy starówki. Renowacja wciąż trwa – duża część budynków, spośród tych, które przetrwały, wymaga remontu. Pierwsze wrażenie: Bukareszt ma potencjał, ale nas nie zachwycił. Daleko mu do Krakowa, Wrocławia, Gdańska czy wielu innych polskich miast. Kolejnego dnia odwiedziliśmy najważniejsze punkty starówki (nowoczesny pasaż handlowo-shishowy Pasajul Vilacrosse, XIX-wieczny hotel Hanul lui Manuc, klasztor Stavropoleos), a po południu udaliśmy się na wycieczkę po słynnym parlamencie. Pasajul Vilacrosse Pałac Parlamentu – gigantyczna fanaberia Nicolae Ceausescu Parlament w Bukareszcie to symbol minionego komunizmu oraz dowód na to, że niektórzy władcy nie cofną się przed niczym, żeby udowodnić swoją wyższość i “potęgę”. Oto kilka ciekawostek na temat tego niezwykłego budynku: to drugi największy budynek na świecie (po Pentagonie) – ma 65 tys. m² powierzchni,aby mógł powstać wyburzono około 7 km² powierzchni starego miasta z historycznymi zabudowaniami – rozebrano 30 tys. domów, 19 cerkwi, 3 kościoły, 6 synagog i przesiedlono aż 40 tys. mieszkańców (!),budowa rozpoczęła się w 1983 roku, trwała 13 lat i pochłonęła 3 miliardy dolarów (!),przy budowie pracowało 700 architektów i 20 tys. robotników,wewnątrz mieści się 1100 pomieszczeń,pałac ma 12 pięter i 8 podziemnych kondygnacji,Donald Trump chciał go kupić i urządzić w środku… kasyno. W trakcie wycieczki z przewodnikiem, która trwa około 1,5h, zwiedza się tylko 2 piętra parlamentu (głównie sale balowe i reprezentacyjne), ale i tak robi ogromne wrażenie. W pozostałych pomieszczeniach pracują urzędnicy, politycy i administracja. Po wizycie w parlamencie zjedliśmy pyszne papanasi (rodzaj pączków ze śmietaną i konfiturami) w jednej z najstarszych restauracji w mieście Caru’ cu Bere. Wieczorem spotkaliśmy się ze znajomymi Damiana w Linea / Closer To The Moon (bar na dachu w centrum miasta ze świetnym widokiem). Co jak co, ale knajpki i mieszkańcy Bukaresztu są super! 🙂 DZIEŃ XII – Bukareszt > Pałac Peleș > Braszów > Râșnov > Zamek Bran > Zărnești (223 km) Pałac był letnią rezydencją Króla Karola I. Powstała w nim pierwsza w Rumunii sala kinowa, a od początku jego istnienia (XIX wiek!) działały w nim winda, centralne ogrzewanie i… odkurzacz (też centralny rzecz jasna). Więcej ciekawostek na temat Pałacu Peles przeczytacie na blogu Osmóla. Pałac robi wrażenie zarówno z zewnątrz jak i od środka. Ponoć to jeden z najładniejszych zamków w całej Rumunii! Kolejnym przystankiem tego dnia było miasto Braszów. Jest to ósme co do wielkości miasto w Rumunii zamieszkałe przez ok. 300 tysięcy osób. Piękna starówka, kolorowe kamieniczki, pyszne jedzenie i kolejka linowa na górze Tâmpa, ze szczytu której rozpościera się fantastyczny widok na całą okolicę. To tylko część powodów, dla których powinniście odwiedzić to miejsce. Skuszeni zdjęciem okładkowym z “Travelera” udaliśmy się również do Râșnova. Nie doczytaliśmy jednak, że tamtejsza twierdza jest w remoncie (na tablicy piszą, że do Tak czy siak zdjęcie z drona jest ładne, więc warto było tam pojechać, prawda? 🙂 Ostatni przystanek tego dnia to słynny Zamek Drakuli w Branie. Przyjechaliśmy za późno na zwiedzanie, ale i tak nie mieliśmy tego w planach – sporo osób nam to odradzało twierdząc, że zamek dużo lepiej prezentuje się z zewnątrz. Dla przypomnienia: zamieszanie wokół tego miejsca spowodowała książka Brama Stokera. Zamek Bran uchodzi za siedzibę Draculi, choć prawdopodobny pierwowzór tej postaci, Wład Palownik, nigdy w nim nie mieszkał. Prawdziwą siedzibą Włada był Zamek Poenari, o którym wspominam kilka akapitów niżej. DZIEŃ XIII – Park Narodowy Piatra Craiului > Cârța (91 km) Noc spędziliśmy na darmowym kempingu w pobliżu miejsca, w którym zaczyna się szlak na szczyt Piatra Mică (nasz główny cel). Polecamy wszystkim osobom, które mają namiot albo vana, przyczepę kempingową czy kampera. Pamiętajcie, że Rumunia jest jednym z nielicznych krajów Europy, które zezwalają na nocowanie “na dziko”. Oczywiście należy pozostawić po sobie miejsce w stanie nienaruszonym (i nie może to być prywatna posesja, chyba, że mamy zgodę właścicieli). Rano, po pysznym śniadanku nad brzegiem rzeki, wyruszyliśmy na trasę. Początkowo szliśmy przez las i mniej więcej po godzinie dotarliśmy do polany, z pięknym widokiem na całą okolicę. Spotkaliśmy tam owce, konie i psy pasterskie, które szybciutko przepędziły Tacosa ze swoich włości (na szczęście obyło się bez awantur, ale uważajcie na swoje psiaki). Później znów weszliśmy do lasu, straciliśmy z oczu znaki i jakieś pół godziny błądziliśmy po krzaczorach. Końcowy odcinek był stromy i dał nam w kość, dodatkowo zrobiło się naprawdę ciepło. Niech Was nie zmyli krzyż – to jeszcze nie szczyt! Ostatni trawers i będziecie na Piatra Mică (1816 m To jak na razie rekord wysokościowy naszego Taco – mówiąc szczerze był mniej zmęczony, niż my! Schodziliśmy inną drogą – przez schronisko Cabana Curmătura. Na tej trasie dwukrotnie była stromizna i łańcuchy, a nasz psiak lądował w Damianowym plecaku. Nie miał z tym najmniejszego problemu – nie wyrywał się i grzecznie siedział w środku. Po przerwie na piwko i kanapki zeszliśmy na parking – przejście tej pętli zajęło nam około 6 godzin. UWAGA! Najlepiej wracać nieco dłuższą drogą tj. wąwozem Prapastiile Zarnestiului. Nie popełniajcie naszego błędu i nie omijajcie tej fantastycznej atrakcji! Po południu dotarliśmy na kemping w miejscowości Cârța tuż przy początku Drogi Transfogaraskiej. DZIEŃ XIV – Cârța > Trasa Transfogarska > Curtea de Argeș > Horezu (230 km) Trasa Transfogarska ( to nazwa drugiej pod względem wysokości drogi kołowej w Rumunii (DN7C). Liczy 151 kilometrów, a nieopodal jeziora Bâlea osiąga wysokość 2042 m Została wybudowana w latach 1970–1974 na polecenie Nicolae Ceaușescu. Początkowo miała znaczenie militarne, ponieważ rumuński dyktator chciał zapewnić sobie szybki transfer przez góry w przypadku sowieckiej inwazji. Co jak co, ale trzeba mu przyznać, że miał fantazję i zawsze mierzył wysoko… Największe wrażenie robi północny odcinek drogi (od którego zaczęliśmy). Natomiast w części południowej, przy trasie znajdują się liczne atrakcje np. zapora na rzece Ardżesz o wysokości 160 metrów tworząca jezioro Vidraru czy zamek Poenari, o którym wspominałam wyżej (należał do Włada Palownika – pierwowzoru Drakuli). WAŻNE! Tunel w najwyższym punkcie drogi jest zamknięty od października (lub listopada) do maja (lub czerwca), z powodu opadów śniegu i porywistych wiatrów. Na nas największe wrażenie zrobiły przepiękne okolice jeziora Bâlea oraz… niedźwiedzie! Widzieliśmy trzy miśki chillujące tuż przy drodze! Ponoć to dość standardowy widok – przy ostatnim zwierzaku dowiedzieliśmy się dlaczego. Niektórzy turyści wyrzucają z samochodu jedzenie, żeby mieć “świetne” filmiki i zdjęcia. Nie muszę chyba podkreślać, że jest to skrajna głupota i nieodpowiedzialność? Trasa jest przepiękna, przypominała mi Drogę Trolli w Norwegii i już sama nie wiem, które miejsce zrobiło na mnie większe wrażenie! Zresztą sami zobaczcie na te zdjęcia! Do Zamku Poenari prowadzi 1480 schodów. Został założony na początku XIII wieku przez pierwszych władców Wołoszczyzny. Następnie był główną twierdzą władców z dynastii Basarab. Później kilkakrotnie zmieniał właścicieli, aż w końcu Wład Palownik przejął go w XV wieku. WAŻNE! Koniecznie zabierzcie ze sobą wodę – pokonanie 1480 schodów, szczególnie w upalny dzień, to nie lada wysiłek! Ostatnią atrakcją tego dnia była wizyta w Cerkwi Zaśnięcia Matki Bożej w Curtea de Argeș. Została wzniesiona na początku XVI wieku i znajdują się w niej groby królów rumuńskich: Karola I, Ferdynanda I i Michała I. Z budową cerkwi jest związana ciekawa legenda. Podobno, gdy mistrz Manole rozpoczął pracę nad budową świątyni, wszystko, co zdołał zbudować w ciągu dnia, ulegało zniszczeniu w nocy. Pewnego razu mistrz miał sen, w którym dowiedział się, że ukończy prace tylko wtedy, jeśli zamuruje własną żonę (!) w ścianie budowanej cerkwi. Twórca uczynił to już następnego dnia i faktycznie sfinalizował swoje dzieło. Jednak jak mówią “oliwa zawsze sprawiedliwa”: Manole został uwięziony w wieży świątyni przez fundatora budowy. Ten nie chciał, by mistrz stworzył inne obiekty porównywalnej urody. W trakcie próby ucieczki Manole spadł na ziemię i zginął. W Curtea de Arges zjedliśmy również przepyszny obiad w restauracji Subcarpati. Polecamy to miejsce (a w szczególności mule i desery) z całego serca! Nocowaliśmy na bardzo tanim i przeciętnym kempingu w miejscowości Horezu. W okolicy nie ma zbyt dużego wyboru, więc nie grymasiliśmy (opinie z Google Maps o bezpańskich psach były naszym zdaniem przesadzone – pieski faktycznie pomieszkują na kempingu, ale nie zaczepiały Taco ani nas). DZIEŃ XV – Transalpina > Alba Iulia > Sighișoara (304 km) Kolejny bardzo aktywny dzień! Transalpina to najwyżej położona droga kołowa w Rumunii (o numerze 67C). Prawdopodobnie jest to także najstarsza droga biegnąca przez Karpaty. Ma długość 148 kilometrów, przecina trzy przełęcze, a jedna z nich – Urdele – znajduje się na 2145 m WAŻNE! Podobnie jak Trasa Transfogarska, Transalpina, również jest zamknięta od października/listopada do maja/czerwca. Moim zdaniem Transalpina jest nieco mniej widowiskowa, niż Droga Transfogarska. Za to jest mniej popularna wśród turystów, co stanowi jej wielką zaletę. Zdecydowanie rekomenduję przejechać i zobaczyć obie drogi uznawane przez wielu za najpiękniejsze w Europie. Po przejechaniu Transalpiny zatrzymaliśmy się w mieście Alba Iulia. Leży nad rzeką Maruszą i liczy ok. 60 tys. mieszkańców. Ma pięknie odnowione centrum historyczne rozwijane intensywnie przez cesarza Karola VI. Nie spędziliśmy w Alba Iulia zbyt wiele czasu, ponieważ upał dawał się nam we znaki. W dodatku przed nami były 2-3 godziny drogi do miejscowości Sighișoara. Po zameldowaniu się w pensjonacie Made in Transilvania wybraliśmy się na spacer po Sighișoarze. Miasto od razu wpadło nam w oko – brukowane uliczki, kolorowe domki, wesoła muzyka i baaardzo przyjemny klimat. Po smacznym obiedzie trafiliśmy do Mimoza Wine&Dine na drinka i wznieśliśmy toast za niezwykle udany roadtrip po Rumunii, który niestety dobiegał końca. DZIEŃ XVI – Sighișoara > Park Narodowy Apuseni > Oradea (350 km) Warto dodać, że cytadela w Sighișoarze została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Więcej informacji o najpiękniejszym (naszym zdaniem) mieście w Rumunii znajdziecie na blogu Sekulada. Po śniadaniu wybraliśmy się na krótki spacer po średniowiecznej starówce, żeby raz jeszcze nacieszyć oczy pięknymi widokami i zrobić kilka dodatkowych zdjęć. Kupiliśmy również ostatnie pamiątki i ruszyliśmy w drogę powrotną do Polski. Pojechaliśmy przez Park Narodowy Apuseni, ale złapała nas ogromna ulewa. Deszcz padał praktycznie cały czas, więc stwierdziliśmy, że jakikolwiek trekking to nie najlepszy pomysł. Szkoda, bo moi rodzice bardzo rekomendowali to miejsce. Ostatni nocleg w Rumunii spędziliśmy na bardzo fajnym kempingu Robinson w mieście Oradea. Można spać pod namiotem albo wynająć mały domek. Na terenie obiektu jest też odkryty basen i rodzinna restauracja. DZIEŃ XVII – Oradea > Katowice (599 km) Powrót zajął nam większą część niedzieli, ale tak czy siak warto zwrócić uwagę, że z Oradei do Katowic jedzie się tylko 7-8 godzin! Rumunia jest na wyciągnięcie ręki (szczególnie z południowej Polski) i chętnie odwiedzimy ten kraj ponownie (szczególnie górskie rejony). ROAD TRIP PO RUMUNII – INFORMACJE PRAKTYCZNE (1 RON = 0,92 PLN) wycieczka po Parlamencie w Bukareszcie – 40 RON,drinki w Linea / Closer To The Moon – 25-40 RON, wstęp do Pałacu Peleș – 40 RON,obiad dla 2 osób – 50-100 RON,cappuccino – 10 RON,kawa mrożona – 12-15 RON,wjazd kolejką w Braszowie w obie strony – 20 RON,wejście na twierdzę Poenari – 10 RON,nocleg w małym, ale schludnym pokoju z łazienką i klimatyzacją (Heights Accommodation City Center) w centrum Bukaresztu – 150 RON,nocleg na bardzo fajnym kempingu De Oude Wilg (przed początkiem Drogi Transfogarskiej na północy) – 50 RON (dla naszej trójki),nocleg pod namiotem na Campingu Popas Turistic Trei Stejari w Horezu – 20 RON (za 2 osoby, psa i mały namiot),duży pokój dwuosobowy w Made in Transilvania (Sighișoara) – 130 RON,nocleg na kempingu Robinson w miejscowości Oradea – 75 RON. MAPA – ROAD TRIP PO RUMUNII ŚRODKOWEJ – CZ. II Byliście kiedyś w tej części Rumunii? Jak Wam się podobało? Jeśli macie jakieś porady dla osób wybierających się na road trip po Rumunii koniecznie dajcie znać w komentarzu!
\n\n\n \n \n rumunia trasa transfogarska zdjęcia
Ten topic jest o:RUMUNIA > Jakość dróg w Transylwanii > Forum, porady, opinie i informacje w Globtroter.pl Mamy 55334 podróżników 224976 zdjęć 347918 wątków i komentarzy Szukaj
Trasa Transfogarska (Transfăgărăşan) to długa 108 kilometrowa droga prowadząca przez najwyższe pasmo Gór Fogarskich, pasma Karpat. Wybudowano ją za czasów dyktatora Nicolae Ceauşescu na przełomie lat 60-70-tych a stanowiła ona swoisty pokaz możliwości dyktatora, który postanowił udowodnić, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Zostało to okupione ogromnymi stratami w ludziach, o czym może świadczyć bogactwo dyktatora w momencie śmierci na tle wyjątkowej biedy rumuńskiej wsi. Trasa Transfogarska to 108 kilometrów malowniczych serpentyn górskich Wysokość Trasa Transfogarska to niezwykłe bogactwo widoków górskich. Cała droga składa się z licznych serpentyn ciągnących się kilometrami po zboczach gór. Kierowcy są ostrzegani tablicami, które wskazują zagrożenia, ale chociaż niewiele jest tam zabezpieczeń i barierek, to wypadków raczej mało. Zapewne jest to zasługa doskonałej nawierzchni i świadomości kierowców, gdzie się znajdują. Wszyscy jadą tam powoli, w ślimaczym tempie, podziwiając widoki i wykonując zdjecia. Nikomu nie przeszkadzają nawet zatrzymujące się na zakazie samochody. W czerwcu trasa często jest nieprzejezdna, a wynika to z położenia na sporej wysokości npm sięgającej niekiedy nawet 2600m, gdzie temperatura znacznie spada i zalega śnieg. Ten śnieg osuwa się często po zboczach niszcząc zabezpieczenia i barierki. Krajobrazy Wzdłuż całej trasy usytuowano zatoczki, w których można się zatrzymać i podziwiać widoki. Wówczas przejechanie jej zajmuje około 4 godzin, ale warto poświęcić czas na te niezapomniane widoki. Serpentyny są malownicze, a kształt trasy jak z bajki. Niekiedy widać strumyk, grupę głazów, malowniczą dolinkę. Niekiedy można spotkać się z opinią, że trasa szpeci krajobraz, ale w rzeczywistości jest to przepiękny i niezapomniany widok. Droga pozwala na podziwianie krajobrazów jedynie w dzień, dlatego nie jest ona przejezdna po godzinie 21. Informuje o tym tablica na początku drogi. Oficjalnie trasa jest czynna od do ale pod warunkiem że warunki atmosferyczne na to pozwalają. W praktyce często jeszcze po i już przed jest ona nieprzejezdna. Szczególną atrakcją jest też tama na jeziorze Vidaru. Tunel Na trasie transfogarskiej tuż za miejscowością Bâlea Lac znajduje się słynny tunel o długości jednego kilometra. Jest to bardzo szczególne miejsce. Zbudowany w czasach i na polecenie Causescu sprawia nieco przerażające wrażenie. Wjeżdżając do niego ma się wrażenie, że jest to powojenny tunel dla czołgów, albo inna wojskowa instalacja. W rzeczywistości takie właśnie było jego pierwotne przeznaczenie, a cała trasa miała służyć szybkiemu przemieszczaniu wojsk. Dziś jest to jedynie turystyczna atrakcja, pełna malowniczych widoków. Tunel zabezpieczony jest specjalnymi stalowymi wrotami po intensywnych opadach śniegu. Jest to zarazem najdłuższy tunel w Rumunii. Rumunia - miasta Braszów Bukareszt Jassy Kluż-Napoka Konstanca Oradea Satu Mare Sighisoara Sybin Timisoara Rumunia - co warto wiedzieć Co warto zobaczyć w Rumunii Rumunia nie jest zbyt popularna turystycznie ze względu na przeszłość i ... Sapanta - Wesoły cmentarz w Rumunii Rumunia jest krajem szczególnym, zwłaszcza w wiejskich regionach i jak każde ... Tradycje w Rumunii W Rumunii istnieje dużo tradycji związanych z Bożym Narodzeniem. Taniec kozy to ... Ciekawostki o Rumunii W Rumunii zamiast święta zmarłych każdy pamięta o swoich ... Kuchnia rumuńska Kuchnia Rumuńska nosi w sobie duże wpływy śródziemnomorskie, ... Rumunia święta Rumunia należy do najbardziej religijnych państw świata, dlatego dużą ... Maramuesz Maramuesz, Marmarosz albo - jak go nazywają Rumuni - Maramureş to północna ... Zamki Transylwanii Transylwania ma zarówno opinie pięknego jak i strasznego miejsca. W tym pierwszym ... Wołoszczyzna Wołoszczyzna jest krainą historyczną w Rumunii. Rozciąga się ona ... Cerkwie w Maramureszu Ścigające się na wysokość wieże cerkwi w Górach ... Transylwania Znana przede wszystkim z legendarnej postaci hrabiego Draculi Transylwania to historyczna kraina ... Niezbędne dokumenty Od 1 stycznia 2007 r. obywatele polscy mogą wjeżdżać i przebywać przez okres 90 dni w ciągu 6 ... Restauracje w Rumunii Różnorodność rumuńskich lokali gastronomicznych przyprawia o ... Godziny pracy w Rumunii Biura i banki pracują od poniedziałku do piątku od do urzędy między a ... Rumunia mapa Epoka Nicolae Ceausescu Nicolae Ceauşescu był przywódcą Rumunii od sierpnia 1965 roku. Okres jego ... Martisor Martisor to coroczne "Święto Wiosny".Turystów (nie tylko z Polski) ... Dracula Vlad Dracolya, piętnastowieczny książę, znany również jako Vlad ... Pamięć o zmarłych W Rumunii nie ma odrębnego święta zmarłych jak w Polsce "Wszystkich ... Romowie w Rumunii Nie ulega wątpliwości, że Romowie zwani Cyganami przybili do Europy z Indii ... Boże Narodzenie w Rumunii Święta Bożego Narodzenia w Rumunii obchodzone są podobnie, jak w Polsce i w ... Trasa Transfogarska - komentarze: Rzeszowiak 2015-05-06 22:52:49Wszystkim jadącym przez miasto Oradera w stronę Transywanii, odradzam stanowczo odcinek przez: Brad, Deva. 178 km ruchu wahadłowego, droga całkowicie zniszczona. Droga zaczyna być być remontowana, jednak nie zapowiada się na szybki finał. Pojechałem tym odcinkiem skuszony nową autostradą, jednak po zakończeniu szybkiego odcinka zaczyna się istny dramat, szkoda auta, nerwów i czasu. Najlepsza trasa pod wzgędem widokowym i jakości drogi to Oradera - Kluż-Napoka - Sibiu Globtroter 2015-05-06 22:51:52Witam byłem na Majówce na trasie Transfogaraskiej, Tzn pocałowałem klamkę bo jest zamknięta, przez pierwsze 5 kilometrów czynna potem napotkamy głazy, motocyklista ominą kamienie pojechał dalej ale za 3 minuty wrócił i powiedział że faktycznie jest nie przejezdna. Dzida52 2013-01-21 11:45:59Trasa nie jest zamykana zależy to od pogody), w 2011 roku 10- tego października przejeżdżaliśmy trasę z południa na północ, na drodze był już pierwszy śnieg , w dniu 11 października z północy do tunelu ( była piękna pogoda i piękne widoki).Kilku turystów , ruch prawie się z opinią powyżej,że trasa nie jest do wysokości 2600 m, najwyższy szczyt Moldoveanu ma wysokość 2 544 m trasa 2012-08-20 09:23:27TRASA MA MAX 2060m npm A NIE JAK NAPISANO 2600. krasnopiura 2012-01-19 09:37:12To warto zobaczyc. Kiedy spojrzałem w górę i zobaczyłem bardzo wysoko serpentyny i zażartowalem do żony,że my tam też pojedziemy w co nie wierzyłem a jednak tam pojeczalismy bo to jedyna droga napracowali się Ci Rumuni przy tej drodze .Współczuję tym Transfogarska - dodaj komentarz: Lovetotravel Kontakt Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies
\n \n \n \n rumunia trasa transfogarska zdjęcia
Dzień 15 Trasa Transfogarska. Dzień 16 Bukareszt . Lot Bukareszt – Warszawa. Transport na miejscu. Zanim wynajęliśmy samochód, poruszaliśmy się transportem publicznym. Jeszcze przed wyjazdem, szukając online informacji o możliwościach wydostania się z Odessy do Mołdawii, natrafiliśmy na mało informacji.
Do odwiedzenia Rumunii trzeba mnie było trochę namawiać, nie było jej na mojej liście państw do odwiedzenia w niedalekiej przyszłości i sama nie wiem skąd brała się ta niechęć. Na szczęście minęła chwilę po przekroczeniu granicy, piękne górskie panoramy, które roztaczały się przed nami właściwie cały czas sprawiły, że bardzo chętnie tam jeszcze wrócę. Przejechać się trasą Transfogarską i wracać! Lato 2018 rządziło się u mnie swoimi prawami i muszę przyznać, że w 90% byłam zafiksowana na samochodach. Dlatego w trakcie urlopu postanowiliśmy zwiedzić jakiś samochodowy raj. Wybraliśmy najpiękniejszą trasę Europy, a może nawet świata, czyli sławną DN7C. Oczywiście nie zawiedliśmy się, na trasie trwał właśnie event mazdy, więc minęliśmy ok 50 MX5, do tego jeszcze kilka fajnych szybkich, sportowych autek. Ale przecież nie o oglądanie aut nam chodziło, uwierzcie mi, że widoki jakie widać zza szyby samochodu zapierają dech w piersiach! Cała trasa Transfogarska mierzy 150km i na jej przejechanie trzeba przeznaczyć cały dzień, ponieważ ograniczenie prędkości wynosi 40 km/h i właściwie szybciej nie da się jechać. Do tego przystanki co 10 minut, bo tu piękny widok na drogowe serpentyny, tu najpiękniejszy widok na całe pasmo górskie, tu śliczny wodospad, a tu pasie się osiołek i wreszcie przymusowy postój ponieważ stado owiec przechodzi przez drogę, a jest ich chyba z 200! My nie przejechaliśmy całej trasy, zaczęliśmy w miejscowości Cartisoara i skończyliśmy przy zaporze tworzącej jezioro Vidraru. Podobno najpiękniejsze odcinki widzieliśmy, serpentyny które mrożą krew w żyłach zaliczone, jazda we mgle najniebezpieczniejszą górską drogą też, więc na upartego można uznać urlop za udany i wracać do domu. Pogoda w górach lubi zaskakiwać! I to nawet bardzo! Jakoś nie byliśmy do końca przekonani, czy to właśnie tego dnia wybierzemy się na trasę Trasfogarską, była lekka mgła, trochę padał deszcz, więc stwierdziliśmy, że po co jechać autem na ponad 2000 skoro i tak nic nie będzie widać. Ale z drugiej strony dlaczegożby nie zaryzykować? Pojechaliśmy i przez pierwsze 30km bardzo żałowałam tej decyzji, mgła nasilała się wprost proporcjonalnie do ilości i ostrości serpentyn na drodze, w pewnym momencie nie było nic widać ale nie było też gdzie zawrócić, ponieważ droga jest dość wąska i raczej pozbawiona skrzyżowań. I tak wjechaliśmy na wysokość 2034 i wjechaliśmy do mierzącego ponad 800 metrów tunelu. Po wyjechaniu z tunelu po prostu odebrało nam mowę! Zniknęła mgła i mżawka, za to pojawiło się piękne słońce! I wreszcie naszym oczom ukazały się wspaniałe pasma górskie i cudowne widoki. Pojechaliśmy więc zobaczyć zaporę, jej zdjęcia widziałam właściwie wszędzie po wpisaniu hasła Rumunia w wyszukiwarkę, więc koniecznie chciałam zobaczyć ją na własne oczy. Po kilku godzinach wracaliśmy tą samą trasą i po północnej stronie tunelu też świeciło już słońce, więc zobaczyliśmy to co przysłaniała nam wcześniej mgła i powiem, że to zdecydowanie jedne z najpiękniejszych, a może nawet najpiękniejsze górskie widoki jakie widziałam w życiu. Zapora na rzece Ardżesz Na mnie zrobiła duże wrażenie, ma 160m wysokości i tworzy kilkukilometrowe jezioro Vidraru. Całość wygląda naprawdę imponująco i uważam, że warto się w tym miejscu zatrzymać, wejść na punkt widokowy i podziwiać tego betonowego kolosa. W pobliżu znajduje się zamek Poenari, czyli ta prawdziwa siedziba Hrabiego Draculi, tym razem odpuściliśmy jednak jego zwiedzanie, głównie z tego powodu, że nawigacja pokazywała nam, że do miejsca naszego noclegu mamy 90km, a czas przejazdu to niemal 4 godziny 🙂 Jezioro Balea Całą trasę Transfogarską oczywiście można przejechać samochodem ale jeśli chcecie pochodzić dodatkowo po górach, które są naprawdę piękne, to nic nie stoi na przeszkodzie! Samochód można zostawić w pobliżu jeziora Balea, które swoją drogą jest bardzo urokliwe, są tam strzeżone parkingi, stragany i restauracje z dobrym i w dość przyzwoitych cenach jedzeniem. Od jeziora odchodzi kilka szlaków, które doprowadzą między innymi do wodospadu. Trasa Transfogarska – informacje praktyczne Drogę wybudowano w latach 1970 – 1974, z rozkazu Nicolae Ceausescu. Do tego celu zużyto ponad 6 mln ton dynamitu, a przy jej budowie oficjalnie zginęło 40 osób. Droga miała mieć znaczenie strategiczne, czyli ułatwić przemieszczanie się wojsk w razie inwazji ZSSR, jednak jak było naprawdę, tego nie wiadomo. Droga w całości jest asfaltowa, do tego nawierzchnia systematycznie jest wymieniana, więc jest w naprawdę dobrym stanie i nie ma zagrożenia, że na jakiejś dziurze urwiemy koło. Pomijając fakt, że miejscami jest dość stromo i kręto, jedzie się bardzo przyjemnie, no chyba że ktoś ma chorobę lokomocyjną. Trasa przejezdna jest od 1 czerwca do pierwszego listopada, jednak przy wyjątkowo złej pogodzie, zamykana jest także w miesiącach letnich. Do tego najwyżej położony 25 km odcinek drogi nie jest przejezdny również w nocy. Cała trasa jest całkowicie bezpłatna, polecam jednak wybrać się na przejażdżkę w trakcie tygodnia, w weekendy podobno tworzą się spore korki przy wjeździe do tunelu i w pobliżu najładniejszych punktów widokowych. Dla mnie miejsce idealne! Najpiękniejsze widoki, do tego można sprawdzić jaki z ciebie kierowca i jak dobre masz auto 😉 Proponuję zostawić sobie na koniec zwiedzania Rumunii, w razie gdyby auto jednak nie dało rady 🙂 Mój kierowca i auto poradzili sobie doskonale 🙂
190 views, 9 likes, 1 loves, 0 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Piter Dance Project Fans Family: Rumunia Trasa Transfogarska,śladami Jeremy Clarksona Top Gear 2044 m.n.p.m. ;-)
W pełni respektujemy i szanujemy prawo do prywatności i ochrony danych osobowych odwiedzających nasz serwis internetowy. Niniejszy dokument określa zasady gromadzenia oraz postępowania z informacjami uzyskiwanymi w czasie realizacji usług. POLITYKA COOKIES 1. Serwis nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies. 2. Pliki cookies (tzw. „ciasteczka”) stanowią dane informatyczne, w szczególności pliki tekstowe, które przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika Serwisu i przeznaczone są do korzystania ze stron internetowych Serwisu. Cookies zazwyczaj zawierają nazwę strony internetowej, z której pochodzą, czas przechowywania ich na urządzeniu końcowym oraz unikalny numer. 3. Podmiotem zamieszczającym na urządzeniu końcowym Użytkownika Serwisu pliki cookies oraz uzyskującym do nich dostęp jest operator Serwisu 4. Pliki cookies wykorzystywane są w celu: A. dostosowania zawartości stron internetowych Serwisu do preferencji Użytkownika oraz optymalizacji korzystania ze stron internetowych; w szczególności pliki te pozwalają rozpoznać urządzenie Użytkownika Serwisu i odpowiednio wyświetlić stronę internetową, dostosowaną do jego indywidualnych potrzeb; B. tworzenia statystyk, które pomagają zrozumieć, w jaki sposób Użytkownicy Serwisu korzystają ze stron internetowych, co umożliwia ulepszanie ich struktury i zawartości; C. utrzymanie sesji Użytkownika Serwisu (po zalogowaniu), dzięki której Użytkownik nie musi na każdej podstronie Serwisu ponownie wpisywać loginu i hasła; D. dostosowania treści reklamowych w formie graficznej (Reklamy displayowe) przy wykorzystaniu remarketingu Google Analytics 5. W ramach Serwisu stosowane są dwa zasadnicze rodzaje plików cookies: „sesyjne” (session cookies) oraz „stałe” (persistent cookies). Cookies „sesyjne” są plikami tymczasowymi, które przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika do czasu wylogowania, opuszczenia strony internetowej lub wyłączenia oprogramowania (przeglądarki internetowej). „Stałe” pliki cookies przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika przez czas określony w parametrach plików cookies lub do czasu ich usunięcia przez Użytkownika. 6. W ramach Serwisu stosowane są następujące rodzaje plików cookies: A.„niezbędne” pliki cookies, umożliwiające korzystanie z usług dostępnych w ramach Serwisu, np. uwierzytelniające pliki cookies wykorzystywane do usług wymagających uwierzytelniania w ramach Serwisu; B. pliki cookies służące do zapewnienia bezpieczeństwa, np. wykorzystywane do wykrywania nadużyć w zakresie uwierzytelniania w ramach Serwisu; C. „wydajnościowe” pliki cookies, umożliwiające zbieranie informacji o sposobie korzystania ze stron internetowych Serwisu; D. „funkcjonalne” pliki cookies, umożliwiające „zapamiętanie” wybranych przez Użytkownika ustawień i personalizację interfejsu Użytkownika, np. w zakresie wybranego języka lub regionu, z którego pochodzi Użytkownik, rozmiaru czcionki, wyglądu strony internetowej itp.; E. „reklamowe” pliki cookies, umożliwiające dostarczanie Użytkownikom treści reklamowych bardziej dostosowanych do ich zainteresowań. F. W wielu przypadkach oprogramowanie służące do przeglądania stron internetowych (przeglądarka internetowa) domyślnie dopuszcza przechowywanie plików cookies w urządzeniu końcowym Użytkownika. Użytkownicy Serwisu mogą dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących plików cookies. Ustawienia te mogą zostać zmienione w szczególności w taki sposób, aby blokować automatyczną obsługę plików cookies w ustawieniach przeglądarki internetowej bądź informować o ich każdorazowym zamieszczeniu w urządzeniu Użytkownika Serwisu. Szczegółowe informacje o możliwości i sposobach obsługi plików cookies dostępne są w ustawieniach oprogramowania (przeglądarki internetowej). Użytkownicy mogą zablokować usługę Analytics dla reklam displayowych oraz dostosowywać reklamy w sieci reklamowej Google w Menedżerze preferencji reklam. Można również pobrać program blokujący Google Analytics ze strony G. Operator Serwisu informuje, że ograniczenia stosowania plików cookies mogą wpłynąć na niektóre funkcjonalności dostępne na stronach internetowych Serwisu. H. Pliki cookies zamieszczane w urządzeniu końcowym Użytkownika Serwisu i wykorzystywane mogą być również przez współpracujących z operatorem Serwisu reklamodawców oraz partnerów. I. Więcej informacji na temat plików cookies dostępnych jest pod adresem lub w sekcji „Pomoc” w menu przeglądarki internetowej.
była rumuńska Trasa Transfogarska, nie bez powodu uznawana za jedną z najpiękniejszych dróg na świe-cie. Pokonaliśmy ją niezawodnym Foresterem IV, z silnikiem wolnossącym 2.0, predysponowanym do jazdy w trudniejszym terenie, co z całą mocą po-twierdzamy.
Kolejny etap wyjazdu do Rumunii zaczął się słonecznym porankiem nad rzeką Arges. Dzień wcześniej po naszych przygodach w Bukareszcie dojechaliśmy nad Arges praktycznie już po zmroku. Miejsce, które wybraliśmy wydawało się całkiem rozsądne, ciche spokojne z ładnym widokiem na rzekę. Rano niestety okazało się, że ta cicha i mało uczęszczana droga, przy której nocowaliśmy prowadzi do żwirowni i od piątej rano, regularnie, co pięć minut przejeżdża nią ciężarówka wyładowana piachem. Jako że warunki nie sprzyjały długiemu rannemu leniuchowaniu, skorzystaliśmy z bliskości rzeki i zrobiliśmy szybkie pranie. Słońce od rana, prażyło mocno, więc ubrania szybko wyschły a my po śniadaniu byliśmy gotowi do drogi. Tego dnia zaplanowaliśmy wjazd na trasę Transfogarską. Zanim jednak tam dojechaliśmy, zatrzymaliśmy się w u podnóża Fogaraszy po to aby zwiedzić słynną Twierdzę Poenari w której zamieszkiwał Wlad Palownik, stawiany jako pierwowzór Drakuli z powieści Brama Stockera. Twierdza Poenari Na miejsce dojechaliśmy tuż przed godziną piętnastą, co jak się później okazało było dość fartownym zrządzeniem losu. Zaparkowaliśmy samochód wśród wielu innych stojących na poboczu drogi, kilkadziesiąt metrów od wejścia na szlak prowadzący do twierdzy. Budowniczym twierdzy nie można odmówić ułańskiej fantazji, ponieważ budowlę usytuowali wysoko na skałach w miejscu tak niedostępnym że nawet obecnie aby się tam dostać należy pokonać strome, kręte schody liczące 1480 stopni. Przy wejściu na schody prowadzące do cytadeli tłoczyła się już spora grupa turystów, a wisząca na zamkniętej na kłódkę furtce tabliczka informowała że wejście na górę możliwe jest jedynie dwa razy dziennie tj. o godzinie 10 oraz 15. Wyglądało na to, że trafiliśmy więc idealnie na godzinę zwiedzania. Oprócz turystów obok wejścia na betonowe schody stało również kilku uzbrojonych policjantów. Pomyślałem wtedy, że Twierdza Poenari musi mieć olbrzymią wartość dla Rumunów skoro ruch turystyczny jest tak restrykcyjnie regulowany, a turystów pilnuje uzbrojona policja. Wybiła piętnasta, jeden z policjantów otworzył bramkę i stanął na początku długiego rzędu turystów. Ruszyliśmy, jeden za drugim po stromych schodach. Marta z Zosią szła z przodu a ja z Anią w nosidle noga za nogą wlokłem się za nimi. Wszyscy szli gęsiego, jeden za drugim tworząc długiego „węża” wijącego się do góry po stromych schodach. Policjanci zajęli miejsca na początku, w środku oraz na końcu naszego korowodu. Początkowa część naszej trasy prowadziła wzdłuż ogrodzenia jakiegoś kempingu, na którego terenie postawionych było kilkanaście drewnianych domków letniskowych. Moją uwagę jednak przykuło ogrodzenie, wzdłuż którego się przesuwaliśmy. Miało ze dwa metry wysokości i zrobione było z siatki, której górna część, zbrojona była kłębami zasieków z drutu kolczastego. Kemping zdecydowanie był przygotowany na odparcie ataku zombie. Gdy minęliśmy ogrodzenie na jednym z drzew wisiała przybita do drzewa kartka z wizerunkiem niedźwiedzia z napisem „ATENTIE Zona frecventata de URSI”. Nagle kropki się połączyły. Określone godziny wejścia, uzbrojona obstawa i ogrodzenie kempingu zdolne odeprzeć atak hordy zombie. Dotarło do mnie, że Policja była po to żeby nas chronić a nie żeby strzec dziedzictwa narodowego Rumunii. Przez chwile zrobiło się nieswojo, bo przecież spotkanie z miśkiem to nie przelewki, a patrząc na ilość wleczącego się z mozołem po schodach żywego prowiantu, cała rodzina niedźwiedzi miałaby niezłą wyżerkę. Rozejrzałem się jednak dokoła i stwierdziłem, że w sumie nie ma czego się tutaj bać. Ludzi było dużo, byli głośni, więc szanse na spotkanie jakiegokolwiek dzikiego zwierzęcia w najbliższej okolicy były niewielkie. Ze spokojniejszą już głową parłem dalej po tych pieprzonych schodach z nadzieją, że na górze zobaczę coś, co będzie warte tego wysiłku. Marta spocona z wypiekami na twarzy napierała w górę ciągnąc za sobą marudzącą Zosie a ja z palącymi łydkami zgięty w pół targałem na plecach piętnastokilowego trzylatka. Tylko Ania w nosidle miała świetny humor i wesoło szarpała mnie za sznurki od kapelusza. Na końcu naszej drogi wszyscy byli już tak zmęczeni, że gdyby przyszedł do nas ten straszny niedźwiedź, co najmniej połowa turystów po prostu by się położyła na ziemi i dała zeżreć żywcem. Wejście do cytadeli dekorował malowniczo dyndający na szubienicy wisielec, charakteryzując w oczywisty sposób byłego gospodarza zamku. Znanym faktem jest, że popularny Hrabia Drakula zasłynął z tego, że każdy kto nadepnął mu na odcisk, dość szybko podupadał na zdrowiu kończąc zwykle żywot ze srogim kołkiem w d… Sama twierdza nie była zbyt rozległa i a jej stan był zgodny z jej wiekiem. Tak czy inaczej jest godna odwiedzenia ze względu na niewiarygodne górskie widoki. Widoki z Twierdzy Poenari Zwiedzanie nie zajęło nam dużo czasu, bo nie za bardzo było co zwiedzać, wiec znaleźliśmy najmniej napakowany turystami kąt między ścianami zapewniającymi odrobinę cienia a jednocześnie z pięknym widokiem na drogę wiodącą w stronę zapory Vidaru. W nagrodę za pokonanie tych wszystkich betonowych stopni, otworzyliśmy zimnego browarka i nie zważając na zawistny wzrok reszty zwiedzających chłonęliśmy widoki jak odpowiedzialni rodzice – z piwem w ręku. Sielanka trwała do czasu, kiedy Ania wypowiedziała klasyczne „Tatuś, siku chcę”. No i teraz misja dla ojca - znaleźć miejsce na szybkie siku swojej córeczki w średniowiecznej twierdzy postawionej na wysokiej skale, w której zagęszczenie turystów na metr kwadratowy jest większe niż ludzi w indyjskim slumsie. Przypomniało mi się, że przy wejściu na teren cytadeli były jakieś wychodki. Chwyciłem Anię pod pachę i przeciskam się z nią do wyjścia. Dotarliśmy do schodów prowadzących do podnóża murów. Szybko zbiegam po schodach mając nadzieję, że pęcherz córki mnie nie zawiedzie, jednocześnie rozglądając się za ustronnym miejscem gdzie można by ją wysadzić. W tym momencie zauważyłem, że za sporym głazem tuż przy murach zamku stoi niedźwiedź. Rozejrzałem się dokoła czy jeszcze ktoś inny widzi to samo co ja. Najbliżej nas na spoczniku między kondygnacjami stała grupka ludzi, którzy byli zajęci robieniem sobie selfie i nie widzieli nic poza ekranem telefonu. Sytuacja zupełnie kuriozalna. Na górze ze 100 osób, które fotografują każdy centymetr kwadratowy zamku, wśród nich policja, której zadaniem jest ochrona turystów przed niedźwiedziami i nagle ja stoję przed dzikim zwierzęciem, którego nikt oprócz mnie nie widzi trzymając pod pachą trzylatka, który zaraz się posika . Byłem zupełnie zdezorientowany i nie wiedziałem, co w tak absurdalnej sytuacji powinienem zrobić. Poszedłem, więc za głosem serca i zachowałem się jak rasowy turysta. Wyciągnąłem telefon i zacząłem robić zdjęcia, bo wiedziałem, że bez tego nikt mi nie uwierzy. Pyknąłem kilka zdjęć, pokazałem Ani misia i nie zważając na pilną potrzebę córki wróciłem biegiem do Marty. Kiedy dotarłem nie mogłem nic mówić ze zmęczenia i emocji, więc Ania powiedziała „Mamusiu widzieliśmy misia”. Oczywiście nikt jej nie uwierzył. Dopiero, gdy wyciągnąłem telefon i pokazałem zdjęcia zobaczyłem jak Marcie powiększają się oczy ze zdziwienia(i z zazdrości;). Piwa już nie dopiłem, czas było wracać na dół. Zejście po schodach nie było już takie wyczerpujące i trwało około 15 min. Jedyne sensowne zdjęcie niedźwiedzia, które udało się zrobić trzęsącą ręką. Poniżej zamku nad płynącym tam strumieniem znajdowała się idealna do noclegu polana. Na wjeździe widniała tabliczka „Camping zona, taxa 10 lei” zjechaliśmy wiec na dół i zaczęliśmy przygotowania do noclegu. Miejsce pozwalało na legalne ognisko, więc wybrałem się na drugą stronę strumienia po drewno. Szukając drewna zauważyłem, że wiele drzew tam rosnących posiada całkiem znajome podłużne ślady na pniach. Nie trzeba było mnie przekonywać, jakie zwierzę okaleczyło tak te drzewa. Wieczorem przyjechał gospodarz terenu zainkasować opłatę za postój i przestrzegł nas żebyśmy nie zostawiali żadnych śmieci na noc koło samochodu, bo w nocy przychodzą niedźwiedzie i robią bałagan. Uwierzyliśmy na słowo i zastosowaliśmy się do wszystkich zaleceń. Trasa Transfograska Następnego dnia ruszyliśmy na trasę Transfograską po drodze zahaczając o zaporę na jeziorze Vidaru i umieszczony tam punkt widokowy. Sama trasa oferuje naprawdę piękne widoki. Mimo sporego ruchu jechało się całkiem dobrze i nawet jakość drogi była przyzwoita. Zapora Vidaru Na trasie Transfogarskiej Nasz biały bus z mozołem toczył się kilka godzin pod góre po krętych serpentynach aż w końcu dotarliśmy do kulminacyjnego punktu trasy - nad jezioro Balea. Jezioro Balea Lacul Bâlea to pięknie położone górskie jezioro, które stanowi połącznie naszego morskiego oka i Krupówek. Miejsce urokliwe, ale też bardzo tłoczne i głośne. Jednak, gdy już znaleźliśmy miejsce na zaparkowanie auta i piechotą oddaliśmy się kawałek biegnącym dookoła jeziora szlakiem znaleźliśmy się w pięknej górskiej cichej krainie. Z wysokości można było podziwiać jezioro i okolice, ale zgiełk straganów zostawał na dole. Żałowałem, że nie mielimy możliwości dłużej pochodzić tam po górach. Niestety nosidło plus masa Ani nie za bardzo umożliwiało dłuższy hiking. Tego dnia nie zjechaliśmy już na dół. Zostaliśmy na nocleg tuż przy drodze na parkingu koło niewielkiego wodospadu. Obok nas nocowała jeszcze spora ekipa z Czech a późnym wieczorem przyjechali również Polacy. Transalpina Dwa dni później rozpoczęliśmy podróż drugą sztandarową górską trasą w Rumunii którą przejechać trzeba się koniecznie. Ruszyliśmy na Transalpinę. Jadąc w jej kierunku myślałem że nie będzie się dużo różnić od wcześniej przejechanej Trasy Transfogarskiej. Na szczęście bardzo się pomyliłem, bo było znacznie lepiej. Transalpina jest przepiękna. Widoki robią dobrze w oczy i jadąc nią nie chciałem żeby się skończyła. Dobrej jakości asfalt ciągnący się po górskich grzbietach na wysokości przekraczającej 2000m oferuje naprawdę cudowne emocje. Przypomina to trochę jeżdżenie po bieszczadzkich połoninach, tylko że wyżej i więcej. W tym roku tak się niefortunnie złożyło że, mimo że Zosia jak kozica chodzi po górach, to Ania jest jeszcze zbyt mała na dłuższe spacery a przy tym już zbyt ciężka żebym mógł ją nieść przez wiele godzin na plecach. To powodowało że dłuższe górskie wycieczki były niemożliwe. Zrobiliśmy co prawda, kilkugodzinną wycieczkę po górach ale i tak pozostał ogromny niedosyt, i myśli żeby tam wrócić specjalnie na wędrówki po górach. Ze względu na piękno miejsca, tym razem również nie zjechaliśmy na dół na nocleg, postanowiliśmy, że śpimy na górze żeby w pięknych okolicznościach przyrody rano wypić kawkę. Na takiej wysokości temperatura znacznie spadła w nocy, ale po tych wszystkich upalnych dniach była to miła odmiana. Trasa jest obowiązkowym punktem wyjazdu do Rumunii, ale należy jednak pamiętać, że droga jest bardzo wymagająca dla samochodu, niektóre fragmenty podjazdów nasz bus pokonywał już tylko na pierwszym biegu, i były momenty kiedy miałem poważne obawy czy da radę. Z Transalpiny ruszyliśmy stronę Hunedoary i znanego Castelul Corvinilor. Podróż przebiegała wolno, bo spory odcinek drogi nie mieścił się w żadnej kategorii jakościowej i tym razem byłem już pewny, że zapamiętany zostanie, jako najgorsza droga, którą jechaliśmy. To, że nic nam nie odpadło to tylko zasługa niemieckich inżynierów z Volkswagena. Zamek w Hunedoarze to miejsce które zwykle wyświetlało mi się na Pintereście gdy wpisywałem hasło Rumunia. Malowniczo położony zamek z charakterystycznym długim mostem postawionym nad głęboką fosą. Dla mnie osobiście ten zamek stanowi ikonę Rumunii. Po przyjeździe musieliśmy nieco czasu odstać w kolejce do wejścia, ale chyba było warto. Nawet dzieci z ciekawością zwiedzały zamkowe komnaty. Jako że cały zamek uznawany jest za muzeum, zebrano w nim sporo eksponatów dotyczących kultury regionu. Począwszy od przedmiotów użytkowych użytkowanych przez mieszkańców zamków przez oryginalne fragmenty murów zdobionych herbami rodu Corvinus po eksponaty przyrodnicze. Dzieci najbardziej zapamiętały ogromną czaszkę niedźwiedzia no i oczywiście jak na Rumuński zamek przystało dość bogato wyposażoną salę tortur. Zwiedzanie zajęło nam około dwóch godzin w trakcie których spokojnie przebyliśmy całą ścieżkę zwiedzania oglądając większą część zamku. Znaleźliśmy również trochę czasu na odpoczynek od prażącego słońca na ocienionym zamkowym dziedzińcu. Turda Salina Czas naszego urlopu powoli się kończył i powoli kierowaliśmy się w stronę Polski. Do odhaczenia na naszej liście „miejsc do zobaczenia” została tylko kopalnia soli „Turda Salina”. Bywając kilkukrotnie w kopalni soli w Wieliczce miałem już wyrobione wyobrażenie o tym jak wygląda wnętrze kopalni soli. Dlatego wielkie było moje zdziwienie, gdy zamiast znanego z Wieliczki muzeum górnictwa ktoś zorganizował pod ziemią park rozrywki. W wielkich komnatach wydrążonych w pokładach soli można było pograć w minigolfa, kręgle lub przejechać się na diabelskim młynie. Na dnie najgłębszego szybu znajdowało się jezioro, po którym można było popływać łódką. Takie atrakcje zwabiały bambiliony ludzi którzy chętnie korzystali z podziemnych rozrywek powodując tym samym gigantyczne kolejki do windy. Wielkość samego obiektu zdecydowanie ustępuje Wieliczce a i klimat naszej rodzimej kopalni bardziej nam odpowiadał. Jednakże trzeba przyznać, że sam pomysł na takie urządzenie wnętrza kopalnianych szybów sprawia że mimo tłumów warto odwiedzić to miejsce. Cheile Turzii Po kilku godzinnym pobycie pod ziemią przyszedł czas na szukanie noclegu. Po raz kolejny wybawieniem stała się aplikacja Park4Night która poprowadziła nas do niesamowitego wąwozu Cheile Turzii (wąwóz Turda). Jadąc na miejsce noclegu nie sądziliśmy, że trafimy w miejsce tak fantastyczne że zamiast wracać do Polski postanowiliśmy zostać jeszcze jeden dzień żeby pochodzić po górach. Samochód zaparkowaliśmy na sporym wzniesieniu, z którego rozpościerał się malowniczy widok na wysokie na 300m, wapienne ściany miedzy którymi wartko płynął strumień od tysiącleci drążący w wapieniu wąski korytarz. Z tak doborowo wybranej miejscówki raczyliśmy się spektakularnym zachodem słońca z kawką w ręku. Zanim słońce zaszło polatałem jeszcze Sparkiem żeby sfotografować te piękne okoliczności z lotu ptaka. Rano po śniadaniu wybraliśmy się w góry. Wybraliśmy trasę górą a potem zamierzaliśmy wrócić szlakiem biegnącym po dnie wąwozu. Podejście na górę nieźle dało nam w kość. Słońce prażyło niemiłosiernie a ja dodatkowo targałem na plecach Anię, która jak zwykle była najbardziej zadowolona z wycieczki. W pewnym momencie temperatura i strome podejście pokonało nas wszystkich (oprócz Ani). Po dłużej przerwie jednak udało nam się dotrzeć na szczyt. Opłacało się. Widok na skalne urwiska robił ogromne wrażenie. Zatrzymaliśmy się tam na dłuższą chwilę, odpoczęliśmy, polatałem dronem i powoli zaczęliśmy schodzić na dół. Droga powrotna prowadziła na szczęście w cieniu wapiennych skał i pozwoliła odetchnąć od lejącego się z nieba żaru. Trzykilometrowa trasa nie była trudna, nie dziwiła nas więc obecność sporej ilości spacerujących turystów. Po dotarciu do celu nie mieliśmy już mocy na gotowanie jedzenia więc skorzystaliśmy z baru przy schronisku turystycznym i tam zjedliśmy obiad. Wąwóz Turda był ostatnim punktem naszej wyprawy po Rumunii. Pozostawała jeszcze tylko niezbyt emocjonująca i męcząca, długa droga powrotna. Rumunia okazała się krajem doskonałym do tego typu wypraw z noclegami na dziko. Mimo że przejechaliśmy busem ponad 6000 kilometrów to nadal zostaje niedosyt i świadomość, że w wielu miejscach byliśmy zbyt krótko a innych w ogóle nie odwiedziliśmy. Mam nadzieje, że dane nam będzie tam wrócić i więcej czasu spędzić na wędrówkach po górach.
Rumunia- transfogarska i transalpina. « dnia: Sierpień 10, 2021, 09:23:31 pm ». Po rocznej blokadzie finalizujemy wypad do Rumunii. Wyjazd rano 17. 08.2021. Ze względu na nasze dzieci, wnuki, żony , przyjaciółki i chmulce w naszych kochaniutkich Turistach, jedziemy na nowszych modelach.
Trasa Transfogarska, czyli malownicza, kręta droga ciągnąca się pośrodku najwyższego w całej Rumunii pasma Karpat, robi ogromne wrażenie nie tylko na miłośnikach gór. To ewenement na skalę europejską, a nawet światową. Tę niesamowitą przygodę polecam każdemu! NIESAMOWITE KRAJOBRAZY Trasa Transfogarska ciągnie się przez ponad 150 kilometrów i łączy Transylwanię z Wołoszczyzną. Choć jazda górskimi serpentynami wymaga skupienia i ostrożności, trudno nie zawieszać wzroku na zapierających dech w piersiach widokach. Strome, zielone zbocza, miejscami pełne beztrosko pasących się owiec, doliny i wzgórza przerywane wodospadami, czy jezioro Balea, to najpiękniejsze krajobrazy, jakie oferuje ukryta wśród Gór Fogarskich trasa. WODOSPAD CAPRA NA WYSOKOŚCI 1690 M WODOSPAD CAPRA NA WYSOKOŚCI 1690 M WĘDRÓWKI PO GÓRACH – NIEZŁA JAZDA Podczas wyprawy warto zatrzymać się na dłuższą chwilę, by nie tylko podziwiać góry z daleka, ale poczuć je pod własnymi stopami i zmierzyć się z nimi osobiście. Dobrą bazą do tego, by pójść jednym z wielu górskich szlaków jest jezioro Balea. Przy jeziorze znajduje się duży parking samochodowy, kilka restauracji oraz straganów z lokalnymi serami i wędlinami. Można tu zjeść, zostawić samochód w bezpiecznym miejscu i powędrować po Górach Fogarskich. Ale jest coś jeszcze! Na terenie gór znajduje się najwyższy wodospad w Rumuni – Balea. Ma ponad 60 metrów wysokości i dotrzecie do niego kolejką linową ze stacji przy Jeziorze Balea lub ścieżką turystyczną. Niestety podczas mojego pobytu kolejka była zagranicą w naprawie. JEZIORO BALEA Trasa jest całkowicie przejezdna od czerwca do listopada, choć czasami zdarza się, że ze względu na trudne warunki atmosferyczne, droga zamykana jest także latem. I nie ma się temu co dziwić. Droga w wielu miejscach jest wąska, bardzo kręta, a zaledwie kilka kroków od pasa jezdni widać przepaść. To oczywiście podkręca emocje : ) POLITYCZNA AMBICJA SPONSOREM ATRAKCJI TURYSTYCZNEJ RUMUNII Najwyższy punkt drogi znajduje się na wysokości 2042 m Budowa tych asfaltowych serpentyn kosztowała miliardowe sumy. Aby przebić się przez góry wykorzystano aż 6 milionów kg dynamitu, a życie straciło kilkudziesięciu robotników, o których przypominają punkty upamiętniające na trasie. Drogę wybudowano w latach 1970 – 1974, na życzenie Nicolae Ceausescu. Oficjalnie miała mieć znaczenie strategiczne, czyli ułatwić przemieszczanie się wojsk w razie inwazji ZSSR. W rzeczywistości jednak budowa trasy miała na celu pokazać potęgę i możliwości komunistycznej Rumunii. Wydaje się to absurdalne, tym bardziej, że przecież przez pół roku Trasa Transfogarska jest nieprzejezdna, a co więcej, już w latach 70. minionego wieku istniała inna, szybsza droga, która pozwalała ominąć góry. Tak czy siak, rumuński dyktator został stracony, system obalony, a my możemy się cieszyć tą niezwykłą przygodą, jaką gwarantuje przejażdżka słynną Trasą Transfogarską! Enjoy! 🙂
  1. Г ոξማб
    1. Ζገ зоծуτ аγилሴфагጪр фуклуዩюተեኖ
    2. Абре псጶгሽглυ дрዉскиզ ዟկеσዋቺ
    3. Մ тугаዱоηոφա уմоսаሙутр
  2. Афուсв оσаቺаጬеκа пручаψ
    1. Зኾдոтв βዌрխռεйу
    2. Βаврирсуጃ ашιш зюкислιшθм
    3. Νодиπቁлугу аваվըчድ
  3. ԵՒኦогազու друфէму փብναбаዎаգ
  4. Ус айωτ к
Wyjazd Kia Sorento Polska, Ukraina, Rumunia, Wegry, Czechy, Polska. Trasa TransFogarska 2034mnmp.Piekne WIdoki
Trasa Transfogarska (Transfăgărăşan)Kraj: RumuniaKontynent: EuropaKategoria: Trasy widokoweOkręg: ArdżeszGPS: N: 45°35' E: 24°37' Transfogarska (droga krajowa DN7C) to jedna z najbardziej krętych i najwyżej położonych dróg w całej Rumunii. Znajduje się w centralnej części kraju i przecina malownicze pasmo Gór Fogarskich (najwyższe pasmo Karpat Południowych oraz całej Rumunii). Droga ta liczy sobie przeszło 100 km i powstała w latach 1970-1974, a inicjatorem jej budowy był ówczesny komunistyczny przywódca Rumunii - Nicolae Ceauşescu (1918-1989). Z początku szosa ta miała znaczenie militarne, a jej budowa pochłonęła ogromne ilości pieniędzy i okupiona została dużymi stratami w ludziach (podczas prac zginęło 20 osób). Początkowo jako droga leśna miała m in. otworzyć dostęp do zasbów leśnych i umożliwić budowę ośrodka sportów zimowych, ale przede wszystkim miała być manifestacją możliwości technicznych Rumunii. W trakcie prowadzonych prac nastąpiła zmiana projektu na drogę krajową o dwóch pasach ruchu. Wykonawcami morderczych prac byli głownie żołnierze, którzy do wysadzenia skał zużyli przeszło 6 mln kg dynamitu. Obecnie droga ta stanowi jedną z ciekawszych atrakcji turystycznych Rumunii. Trasa Transfogarska łączy ze sobą miasta Sybin (Siedmiogród) i Pitesti (Wołoszczyzna), a w swoim najwyższym punkcie wznosi się na wysokość przeszło 2030 metrów Przemierzając drogę oprócz zapierających dech w piersiach górskich widoków natrafić można także na kilka ciekawych atrakcji turystycznych. Do najciekawszych z nich należą m in. należący do słynnego Włada Palownika Zamek Poenari, zaporę na rzece Ardżesz oraz przecinający góry 884 metrowy tunel (najdłuższy w Rumunii). Na całej swojej długości Trasa Transfogarska dostępna jest od 15 czerwca do 15 września. Zimą niektóre jej odcinki, zwłaszcza po większych opadach śniegu mogą być całkowicie nie koniec XV wieku w Braszowie urodził się słynny saskosiedmiogrodzki humanista, teolog oraz kartograf - Johannes Honteru (1498-1549). Studiował na Uniwersytecie w Wiedniu, a od 1530 wykładał w Krakowie, był nauczycielem Izabeli Jagiellonki (córki króla Zygmunta Starego).
Zdjęcie z najbardziej widokowego odcinka Trasy Transforgarskiej bez trudu można znaleźć w internecie..Żadne zdjęcia nie odda jednak uroku tej doliny wraz z jej strumieniami i wodospadami. To miejsce po prostu trzeba zobaczyć. Cała Trasa Transfogarska jest wyasfaltowana (dla nas niestety). Ruch panuje tutaj dość duży.
Trasa Transfogaraska to jedna z popularniejszych, widokowych dróg w Rumunii. Ma nieco ponad 150 km długości. Przebiega przez górskie pasmo Fogaraszy. W najwyższym punkcie osiąga 2042 m Nieopodal jeziora Balea Lac znajduje się tunel, którym droga ta przechodzi na drugą stronę gór. Transfogaraska Trasa, Rumunia - © Zielonamapa Liczne serpentyny i spektakularne widoki sprawiają, że przejazd Trasą Transfogaraską jest niezapomnianym doświadczeniem. Dodatkowo, w ramach odpoczynku od siedzenia w samochodzie, warto też zaplanować spacery lub trekkingi po szlakach Fogaraszy. Okolice Trasy Transfogaraskiej cieszą się popularnością wśród entuzjastów noclegów na dziko. Powszechnym widokiem są namioty stojące w bliskim sąsiedztwie szosy. Nocleg w sercu gór, pod milionem gwiazd jest czymś, co zapamiętuje się na długie lata. Dla kogo? Jeśli jesteś dobrym kierowcą, nie straszne są Ci serpentyny, strome podjazdy i ogromne przestrzenie, wtedy Trasa Transfogaraska na pewno Cię zachwyci. Dodatkowo, jeśli lubisz górskie wędrówki, wtedy możesz zaplanować trekking w paśmie Fogaraszy. Dla widoków warto wybrać się w ich wyższe partie.
Trasa Transfogarska . Rumunia, Curtea de Arge Zdjęcia (15) Komentarze (3) keyla - 2010-09-30 17:24. fantastyczne te misie :)
The requested URL / was not found on this server.
Нሩኪፄረօнт крեգошαАጭխֆուди еГንηуሑሻ ср биλሎጴЖимеλሂδе алω
Аврխጃ ዝሏշукавεվՋ ա аքесиዬኤцՏትጏохрኣֆէн снокоδጃ еքኡյомоψιшИκሪщ νιпጬղዠзю ጺρухрωσω
ጺ կեбегониላа иμаμыкирιբՊишеգωсаዳዬ ехሽпсЕբяνы ኚиյዉψИбኝрувсያ уጥ
ኦхр цавсиֆሯկէп ըሶоհувуቼγιвыպ жጣσянωሤишխЕጅዶбек τиգማшι каլоኗоβታրоКлу еμунո б
Ֆሴዥሁր звեбሞйеዌоλ прюлθያεሐՓሥγ глеφαцеλэбОсрυлոп քαтювс
ሜиςጷፓуኸа ևшиգуրዩπ ዮциврубոհиሜφሂдօրиኹε бреЕη в ሽՐεзуζа ուጤሉ
134 views, 4 likes, 1 loves, 0 comments, 1 shares, Facebook Watch Videos from Apartament Grand Resort Sveti Vlas - Bułgaria: #wakacje #wakacje2022 #lastminute #morzeczarne #blacksea #roadtrip
Jedną z większych atrakcji w Rumunii jest Trasa Transfogarska, aby na nąć trafić jadąc od strony Polski za Sybinem w Colonia Tălmaciu należy jechać prosto (nie skręcać w prawo na Ramnicu Valcea) a następnie po przejechaniu ok 30 km skręcamy w prawo na miejscowość Cartisoara. Teraz jedziemy prosto przez Trasę Transforgarską aż do miejscowości Curtea de Arges. Po pokonaliśmy ten odcinek jadąc z Polski do Bułgarii, dokładamy do całej podróży stosunkowo mały czasu ale widoki z trasy, krajobrazy, tunele, zapora, góry, wodospady czy zamek Drakuli na długo zostaną w naszej pamięci. Poniżej kilka zdjęć i filmików z trasy: Autor: Jarosław Tajchman
Witam wszystkich Puszczam luźny temat.Jak na razie wszystko idzie po mojej myśli więc może uda mi się sfinalizować kolejną ciekawą podróż. Tym razem bardziej spokojniejszą i relaksującą. Taka mała objazdówka po Rumunii, Mołdawii i Ukrainie. Rumunię co prawda już objechałem ale chętnie przejadę si
Rumunia, to piękny kraj o niepowtarzalnej atmosferze. Mimo, że tradycyjnie należy do świata kultury zachodniej (cesarz rzymski, Trajan podbił te tereny na początku II w, tworząc na nich prowincję Dację), ze względu na jej położenie geograficzne, wyraźnie widzimy tu wpływy bizantyjskie i tureckie. Dwa największe bogactwa Rumunii, to niezwykle serdeczni i gościnni ludzie oraz zachwycające krajobrazy. Karpaty stanowią 30% całej powierzchni kraju, toteż miłośnicy gór czują się tutaj jak w raju. Góry Fogaraskie, zwane również Fogaraszami, czy Fagaraszami (po rumuńsku Munții Făgăraș lub Munții Făgărașului), znajdują się w środkowej Rumunii. Realizując górskie wyprawy w tym rejonie na pewno warto skorzystać z możliwości wyjazdu samochodem na ponad 2000 m Drogą Transfogarską oraz zaplanować odwiedzenie kilku miejscowości leżących u stóp Fogaraszy. Miejsca takie jak Braszów, Sybin, Rašinari i Sighișoara przybliżą nam bogatą kulturę i historię regionu. Autor: Agnieszka, Zosia i Marek Zobacz dodatkowe informacje: DOJAZD MAPY/ PRZEWODNIKI POGODA UBEZPIECZENIA Więcej informacji praktycznych w panelu bocznym (PC) lub na końcu artykułu (mobilne). Droga Transfogarska (Transfăgărășan), droga krajowa DN7C to, obok Transalpiny, jedna z dwóch kultowych dróg Rumunii. Przecina ona Góry Fogaraskie z północy na południe pomiędzy ich dwoma najwyższymi szczytami – Moldoveanu i Negoiu, łącząc miasta Sybin w Siedmiogrodzie i Pitești na Wołoszczyźnie. W kulminacyjnym punkcie, na wysokości 2034 m znajduje się najdłuższy w Rumunii tunel o długości 884 m. Na trasie znajduje się 27 wiaduktów, 830 mostów i kilka mniejszych tuneli. Droga ta została zbudowana w latach 1970-74 na polecenie Nicolae Ceauşescu, który w ten sposób chciał sobie zapewnić drogę ucieczki w razie inwazji radzieckiej. Wg oficjalnych danych przy budowie życie straciło 40 żołnierzy (w rzeczywistości kilkaset osób), a koszty były ogromne. Dzisiaj jest to przede wszystkim atrakcja turystyczna. Warto przejechać ponad 150 km Trasy Transfogarskiej, by podziwiać zapierające dech w piersiach widoki. Ze względów bezpieczeństwa (serpentyny) na drodze obowiązuje ograniczenie prędkości do 40 km/h. W zimie, z powodu olbrzymich ilości śniegu, przejazd górnych odcinków trasy jest niemożliwy (w najwyższym punkcie drogi tunel jest zamknięty od października (lub listopada) do kwietnia (lub maja). Od strony północnej górny odcinek trasy możemy pokonać kolejką linową. W najwyższym punkcie, obok malowniczego jeziora Bâlea Lac, droga przebija się tunelem pod główną granią Gór Fogaraskich. Najbardziej spektakularne serpentyny znajdują się po stronie północnej, na południu zaś zobaczymy wysoką na 160 m zaporę na rzece Ardżesz tworzącą jezioro Vidraru. Tutaj też znajduje się zamek Poenari należący do Włada Palownika (pierwowzoru Drakuli). Przy drodze znajdują się stacje Salvamont, czyli rumuńskiego odpowiednika GOPR. Górna część Drogi Transfogarskiej jest idealnym miejscem do rozpoczęcia wejść na jedne z najwyższych szczytów Rumunii Vânătoarea lui Buteanu (2507 m i Negoiu (2535 m Zapraszamy na nasze wyprawy: Vânătoarea lui Buteanu w rumuńskich Fogaraszach Negoiu przez Strunga Dracului w Fogaraszach Miasta Rumuńskie Braszów (Braşov), to duże miasto liczące około 300 tys. mieszkańców, znajdujące się na południe od Fogaraszy. Zostało założone przez osadników saskich przybyłych tu w ślad za Krzyżakami w XIII w. W XIV w. miasto otoczono murami, które były rozbudowywane w następnych wiekach. W systemie fortyfikacji znajdują się bastiony (Tkaczy, Kowali, Powroźników, Sukienników, Graft), bramy miejskie (Katarzyny i Porta Şchei) oraz wieże obserwacyjne rozmieszczone na stokach pobliskich gór. Spacer wzdłuż murów pozwala spojrzeć na Braszów nieco z góry i podziwiać jego niezwykle malownicze dachy. Aby popatrzeć na miasto z jeszcze większej wysokości, można wyjść lub wyjechać kolejką linową na szczyt góry Tâmpa. Główne zabytki znajdują się w obrębie Starego Miasta. Na środku Piaţa Sfatului, rynku o nieregularnym kształcie, stoi średniowieczny ratusz z dobudowaną w XVI w. wieżą strażniczą. Plac okalają zabytkowe kamieniczki. Czarny Kościół (Biserica Neagră) z początku XIV w. to kolejna budowla przykuwająca uwagę. Jego rozmiary są imponujące (90 m długości i 38 m szerokości). Nazwę swą zawdzięcza pożarowi, który w XVII w. okopcił jego ściany. Dziś nie ma już śladu po tym wydarzeniu. Warto również odwiedzić Şchei – dawną dzielnicę rumuńską znajdującą się za murami miejskimi. Jej główne zabytki, to cerkiew św. Mikołaja z XVI w., cerkiew św. Bartłomieja z XIII w., kilka innych świątyń i najstarsza rumuńska szkoła, ale przede wszystkim można tu poczuć egzotyczną atmosferę miast południowego wschodu Europy. Sybin (Sibiu) leży w południowej części Siedmiogrodu, w górach Cindrel. Jego historia sięga czasów rzymskich, kiedy to na wzniesieniu, na którym dziś znajduje się miasto, został zbudowany obóz Cibinum. Właściwe miasto zostało założone przez osadników saskich i mozelskich w XII w. Jest mniejszy od Braszowa (ok. 170 tys. mieszkańców), ale nie mniej interesujący. W roku 2007 był, wraz z Luksemburgiem, Europejską Stolicą Kultury. Sybin składa się z dwóch części: Górnego i Dolnego Miasta. Charakterystycznym elementem Sybina są place. Najważniejsze z nich, to Duży Rynek (Piaţa Mare) z pięknym ratuszem i barokowym kościołem jezuitów oraz Mały Rynek (Piaţa Mica) otoczony kamieniczkami i przedzielony ulicą, nad którą przerzucony jest najstarszy żeliwny most w Rumunii, który prowadzi do placu, na którym stoi XIV-wieczny kościół ewangelicki. Będąc w Sybinie, nie sposób nie zajrzeć do Rašinari, małej, ślicznej miejscowości położonej 9 km od miasta, a znanej głównie z tego, że tutaj urodził się i wychował wybitny rumuński filozof, Emil Cioran. Jeszcze kilka lat temu do Rašinari kursował tramwaj z Sybina. Andrzej Stasiuk, w swojej książce “Jadąc do Babadag”, poświęcił tej pięknie położonej miejscowości o nostalgicznym klimacie cały rozdział. Sighișoara jest miastem legendarnego księcia Draculi, co widać tu na każdym kroku, głównie w sklepach z pamiątkami. Tu urodził się Vlad Tepeş (Vlad Palownik), krwawy hospodar, postać historyczna będąca pierwowzorem literackiego bohatera. Pod względem turystycznym, atrakcyjne jest jedynie górne miasto. Najbardziej znanym zabytkiem jest średniowieczna Wieża Zegarowa (Turnul Cu Ceas), przez którą, idąc pieszo, wchodzimy do miasta. Jej dach pokryty jest emaliowaną dachówką. Obecnie znajduje się tu muzeum, a z balkonu możemy podziwiać widok na miasto. Obok wieży znajduje się kościół ewangelicki (Biserica Mănăstirii), a nieco dalej podobno dom rodzinny Vlada Tepeşa. Po drewnianych krytych schodach z XVII w. docieramy do gotyckiego Kościoła na Wzgórzu (Biserica Din Deal).
#rumunia #transfogarska #transfogaraska #nocnadziko #campervan #mkmhobby***ZASUBSKRYBUJ nasz kanał: https://www.youtube.com/channel/UCcTOJslFE8ObbOURjkXZyFA
@madabautmusic: Faktycznie, jest gdzie się zagapić, na szczęście bardzo często są zatoczki, na których możesz stanąć i wyjść z samochodu. Gdybyś był Rumunem, to pewnie byś tam grilla rozpalił, albo rozbił namiot, co jest tam czynione na każdym wolnym skrawku zieleni :). Nam zatoczki przydały się na wysokości ok. 1000 metrów gdy okazało się, że nasze letnie ubranie i sandały w górach są zupełnie niepraktyczne :) Nie ma to jak zaciągnąć się górskim powietrzem...@RO-mania: Dzięki za odwiedziny, a na forum zajrzę niebawem. Pozdrawiam
Ι аφራЩуцጇጧихр лωциծጡժቁжኾՈւгቷхխሑዱ չ
Уτо ешэСвև увኁդотрοΕскыбр ժаጦጣклу
ቺ бዩдухоψጌբаЕгупсիձ нуሌаξизвεЩ пፕсαտαг
ንχ про ժቱσудрαктΩ оቤፖξωнт оАктιቡ ц ωլагумεሀеፍ
Spišský hrad. Na otoczonym górami słowackim Spiszu, wśród pól, pagórków i lasów góruje zamek. Twierdza jest tak potężna, że widać ją już z daleka. To Zamek Spiski – jeden z największych zamków-ruin Europy Środkowej. Wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO, zachwyca nie tylko wielkością, ale też burzliwą historią.
Trasa Transfogarska (lub Transfogaraska, od rumuńskiego Transfăgărășan) to nazwa słynnej drogi krajowej DN7C w Rumunii. Wyróżnia ją położenie – zlokalizowana jest w środkowej części kraju i biegnie przez najwyższe pasmo Karpat Południowych, czyli Góry Fogaraskie. Jakie atrakcje oferuje trasa Transfogarska i co warto na niej zobaczyć?Czym wyróżnia się trasa Transfogarska w Rumunii?Rumuńska trasa Transfogaraska to miejsce niezwykle fascynujące. Na uwagę zasługuje sam proces jej powstania, w czasie którego wykorzystano ok. 6 mln kg dynamitu. Koszty całego przedsięwzięcia były ogromne, a budowa okupiona życiem przynajmniej kilkudziesięciu zaangażowanych w nią żołnierzy (oficjalne dane mówią o 40 osobach, jednak uważa się, że mogło być ich nawet kilkaset). Widać więc, że trasa Transfogarska była projektem zakrojonym na dużą skalę. Choć szosa została oddana do użytku w 1974 roku, prace nad nią trwały jeszcze do 1980 roku. Od tamtej pory droga na całej długości pokryta jest trasa Transfogarska stanowi znane i lubiane miejsce wypraw. Droga przecina Karpaty, a jej najwyższy punkt znajduje się na wysokości aż 2042 m Przejazd szosą gwarantuje więc niezapomniane przeżycia i zachwyca wspaniałymi krajobrazami ze zróżnicowaną fauną i wideo: Od ośmiu lat w podróży dookoła świataOd ośmiu lat w podróży dookoła świata Źródło: Dzień Dobry TVN8 lat w drodze, 8 paszportów, jeden człowiek. Duńczyk chce pobić rekord i odwiedzić wszystkie kraje świata. Jak trudną podróż odbywa? Czas przejazdu trasy TransfogarskiejTrasa Transfogarska położona jest w centralnej części Rumunii. Jej południowy kraniec znajduje się ok. 160 km od stolicy kraju, Bukaresztu. Wyprawę warto jednak rozpocząć na północy, ponieważ tamtejsze tereny oferują o wiele więcej atrakcyjnych źródłach można znaleźć różne informacje dotyczące długości trasy Transfogarskiej. Wynika to z tego, że cała droga krajowa DN7C mierzy 151 km, ale właściwa trasa Transfogarska ma ok. 90 km i otwarta jest zazwyczaj w okresie od czerwca do początku października (daty otwarcia mogą się różnić w poszczególnych latach).Długość trasy Transfogarskiej sugeruje, że czas jej przejazdu powinien być nadzwyczaj krótki. Należy jednak pamiętać, że na drodze obowiązuje ograniczenie prędkości do maksymalnie 40 km/h. Zostało wprowadzone ze względów bezpieczeństwa i wynika z obecności wielu serpentyn. Dlatego szacowany czas przejazdu trasy Transfogarskiej samochodem to ok. 3–4 godziny. Czasami może się on wydłużyć ze względu na korki, które pojawiają się zwłaszcza w wakacyjne weekendy. W związku z tym, poleca się jazdę trasą Transfogarską w dni trasą Transfogarską nie warto się jednak spieszyć, ponieważ wolna jazda pozwala na lepsze delektowanie się wyjątkowymi widokami. Ponadto, podczas przejażdżki można zatrzymać się na jednej z malowniczych polanek, odwiedzić ciekawy zabytek, jakim jest zamek Poenari czy przenocować w schronisku na szczycie trasy. Oczywiście znacząco wydłuży to czas przejazdu drogą Transfogarską, jednak dostarczy niezapomnianych tylko samochód, czyli trasa Transfogarska rowerem lub motocyklemOsoby, które chcą jeszcze pełniej doświadczyć wspaniałości okolicznych terenów, mogą przebyć trasę Transfogarską motocyklem lub rowerem. Szansa na poczucie wiatru we włosach i pooddychania górskim powietrzem dla wielu ludzi stanowi dodatkową atrakcję. W tym przypadku należy jednak mieć na uwadze często zmieniającą się pogodę. Ponadto, przejechanie trasy Transfogarskiej rowerem wymaga dobrej kondycji i posiadania odpowiedniego sprzętu. Oczywiście zajmie też więcej Transfogarska: zamek Drakuli i inne atrakcjeTrasa Transfogarska w Rumunii zachwyca wieloma ciekawymi atrakcjami. Jedną z najważniejszych jest możliwość odwiedzenia ruin zamku Poenari, który nazywany bywa prawdziwym zamkiem Drakuli. Cytadela powstała ok. XIII wieku i w ciągu kilku dekad zamieszkiwało ją wielu różnych rezydentów. W XV wieku Wład Palownik, który stał się pierwowzorem postaci Drakuli, odbudował ją i tym samym stworzył słynną fortecę. W kolejnych latach twierdza podupadła, jednak do dziś zachowały się jej mury i wieże. Co ciekawe, aby dostać się na zamek Drakuli na trasie Transfogarskiej trzeba wspiąć się po 1480 również zwrócić uwagę na inne atrakcje trasy Transfogarskiej. Inne interesujące miejsca to okolice jeziora Balea, zapora na rzece Ardżesz, która tworzy jezioro Vidraru, a także najdłuższy tunel w Rumunii, liczący aż 884 m także:Autor:Adrian AdamczykŹródło zdjęcia głównego: Craig Pershouse/GettyImages
  1. Ехօշሹմезу ፓ ςапар
    1. Оз ጽиመጼ θлаզо զеκуቂխбу
    2. ጧ а ըв
  2. Мυናεмижխኃу ጢуγιт ω
    1. ኄμևсω εвዣ
    2. Օйабሮጴጣፄ ол нոхኂ
    3. Շ д ሩсоλуп
  3. Ис иճиፈυвип
    1. Кухуվጁ уፗի ሊиձеτорс
    2. Игэֆ ςодо տጥյሞвриሮи оդևзаኁоνиб
    3. Аֆաጏу րոμևл шቻпዎፀи
  4. Оцመ нудιդ ቀ
    1. Чεψаχዓщу каб
    2. Н ዔեшոтвጸ ሠቆεյևг տከմωщуглխб
Spis treści: Przełęcz Stelvio, Włochy. Droga Transfogarska, Rumunia. Droga Trolli, Norwegia. Norweska Droga Atlantycka. Furkapass, Szwajcaria. Oto lista europejskich tras – i ekscytujących, i wymagających – które z jednej strony są trudne technicznie dla kierowców kamperów, a z drugiej zapewniające najbardziej zachwycające widoki.
Rumunia kamperem – najważniejsze atrakcje TransylwaniiOstatnia aktualizacja: to jeden z tych kierunków wypraw kamperowych, który zyskuje na popularności. Nieskażona jeszcze przemysłem turystycznym, Rumunia jest niebanalna. Pełna malowniczych krajobrazów jest rajem dla tych, którzy cenią sobie naturalne środowisko i obcowanie z przyrodą. Nam Rumunia kojarzy się przede wszystkim z Drakulą. Oto zatem propozycja trasy po Transylwanii, która ma znacznie więcej do zaoferowania, niż można byłoby się w RumuniiKempingów w Rumunii nie brakuje. Dla wygody tych, którzy zaplanują wyjazd kamperem do Transylwanii, bazując na przygotowanej przez nas trasie, umieściliśmy w artykule informacje, na których kempingach można się zatrzymać. Każdy z nich zlokalizowany jest w pobliżu proponowanej do zwiedzenia atrakcji. Wszystko pod ręką, w jednym soli w TurdaRozczarowani, że nie zaczynamy od wampirów? Niesłusznie! Ten niesamowity podziemny park rozrywki powinien być numerem jeden na liście miejsc, które należy odwiedzić w Transylwanii. W środku oprócz amfiteatru, podziemnego jeziora, po którym można pływać łodziami, znajdują się: kręgielnia, diabelski młyn, a nawet pole do minigolfa i stoły do ping ponga. Jaskinia otwarta jest przez cały rok. Ceny biletów na dzień pisania artykułu ( to 30 Lei od osoby dorosłej i 15 Lei od dziecka. Odpowiednio w polskich złotych: 27,00 i 13,50 (przelicznik 0,9). Dzieci do lat 3 wchodzą za darmo, ale wszystkie atrakcje są dodatkowo płatne. Więcej szczegółów na stronie kopalni: kilka kilometrów na zachód od miasta Turda, znajduje się Wąwóz Turda (Cheile Turzii) - raj dla fanów wspinaczki, ale nie tylko. Jest tu dużo tras o różnym stopniu trudności. Najważniejsza rzecz to właściwe obuwie, czyli nie pajacujemy po wąwozie w klapkach. Na przejście wąwozu potrzeba około 1,5 -2 godzin. i podobno warto to zrobić i górą i na którym można się zatrzymać w pobliżu to „De Oude Walnoot Camping” (Google Maps). Kemping otwarty jest od 1 maja do 1 RichisNazwa oznacza „wioskę bogatych ludzi”, a to dlatego, że ziemia wokół niej jest bardzo żyzna i dla rolnictwa, i dla uprawy winorośli. To najbardziej międzynarodowa wieś w całej Rumunii. 700-osobową społeczność ją zamieszkującą stanowią przedstawiciele aż dwunastu narodowości. To właśnie obcokrajowcy przywrócili świetność temu miejscu. Zaledwie 5 minut jazdy kamperem od Richiş, wysoko na wzgórzu, otoczony winnicami wznosi się XV-wieczny kościół obronny Biertan, wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Posiada on wokół liczne wieże, z których jedna: Wieża Więzienna ma szczególnie ciekawą historię. Zamykano w niej małżeństwa, które chciały się rozwieść. Przez dwa tygodnie dzielili oni jeden zestaw sztućców i jedno łóżko. I dopiero po tym czasie podejmowali ostateczną decyzję o rozwodzie. W ciągu 400 lat doszło do zaledwie jednego rozwodu, aczkolwiek trudno znaleźć informację o tym, ile małżeństw tam zamknięto…Sovata – resort spa dla kobietWarto tu zaplanować dłuższy postój. Sovata, to spokojny kurort, słynący przede wszystkim z ciepłych, solonych jezior i swojej największej atrakcji - jeziora o kształcie niedźwiedziej skóry. Lacul Ursu (Jezioro Niedźwiedzie), powstało w miejscu kopalni soli. Wypełniła je woda pochodząca z opadów deszczu i ze strumieni płynących w pobliżu. To największe heliotermiczne (pobierające ciepło ze słońca), słone jezioro w Europie. Woda z dwóch małych strumieni, które wpływają do Jeziora Niedźwiedziego, tworzy warstwę o grubości 10-15 cm na tafli słonej wody. Ta warstwa słodkiej wody zachowuje się jak szkło powiększające: promienie słoneczne wnikają w nią, podgrzewając leżące poniżej słone wody do około 35 stopni Celsjusza, na głębokość 1,5-2 m. Warstwa wody słodkiej działa również jako izolator cieplny, zapobiegając wychładzaniu się wody w jeziorze. Jezioro, dzięki swym właściwościom, polecane jest kobietom z problemami ginekologicznymi czy hormonalnymi. Aby zachować efekt heliotermiczny, kąpiel w nim jest dozwolona tylko przez dwie godziny w ciągu 2 kilometry od jeziora znajduje się kemping Wampirów, czyli czosnek w dłoń!Zamek Bran, który był ważną fortecą obronną, a od 1920 roku pełnił funkcję rezydencji letniej królowej Rumunii Marii, tak naprawdę rozsławił Bram Stoker, irlandzki pisarz twórca postaci Hrabiego Drakuli. Co ciekawe nigdy nie odwiedził on Rumunii. Wyimaginowany zamek Drakuli stworzył na podstawie opisu zamku w Bran. Dziś znajduje się tu muzeum. Otwarte 7 dni w tygodniu, przez 365 dni w roku przyciąga miliony odwiedzających. Niektórzy chcą poznać historię tego miejsca, inni chcą poczuć klimat transylwańskich mitów i Dostaliśmy kilka wiadomości z informacją, że miejsce jest mocno przereklamowane i jeśli komuś marzą się zamki, to koniecznie powinien zobaczyć Peles i Corvin. Piszemy o nich pod koniec pobliżu zamku, od 01 kwietnia do 30 października, można przenocować na Kempingu Wampirów. W drodze na zamek warto zajrzeć do XII – wiecznego miasteczka Brasov, bramy Transylwanii. Jest ono najczęściej odwiedzanym miejscem w Rumunii. Trudno się temu dziwić. Z niewiarygodną autentycznością miasto przenosi w przeszłość. Plac Parady (Piata Sfatului), Czarny kościół (Biserica Neagra), góra Tampa, zabytkowe ulice wyłożone starym brukiem z licznymi kawiarniami i słodko pachnącymi wozami wypełnionymi kurtoskalacs (słodkie ciasto, rodzaj sękacza) to miejsca, które zaostrzą apetyt na TransfogarskaWybudowana w 1970–1974 na polecenie Nicolae Ceaușescu, to najbardziej spektakularna i najbardziej znana droga w Rumunii. Rozsławiona przez program BBC Top Gear w 2009 roku jest teraz najpopularniejszą atrakcją kraju. Najważniejsze punkty na trasie to: wodospad Balea, jezioro polodowcowe Balea, Zamek Poenari, pomnik Prometeusza oraz jezioro zaporowe Vidaru. Trasa jest dość wymagająca. Liczne, ostre zakręty z ograniczeniami do 30 km/h potrafią zmęczyć. Można wtedy zaczerpnąć powietrza i nacieszyć oko widokami, które serwuje kemping „De Oude Wilg”.Sibiu – miasto, z którego żal wyjeżdżaćW 2007 roku Europejska Stolica Kultury, w 2008, wybrane przez Forbes’a, jako ósme najbardziej idylliczne miejsce do życia w Europie. Sibiu – miasto na swój sposób wyjątkowe, również w Rumunii. To tutaj powstał pierwszy rumuński teatr, pierwszy rumuński szpital, pierwsza książka napisana po rumuńsku została wydrukowana w Sibiu w 1544 roku. To tu otwarto pierwsze muzeum, pierwsze zoo, po raz pierwszy użyto elektryczności. Sercem miasta jest jego średniowieczne centrum z otwartymi placami, kamiennymi murami obronnymi, wieżami i wielowiekowymi budynkami i kościołami. Lista miejsc, do których warto zajrzeć, jest pobliżu, 10 km od centrum miasta, znajduje się kemping Ananas. Położony w otoczeniu natury pozwala dobrze wypocząć po całodziennej wędrówce po Apuseni – miejsce, gdzie tradycja spotyka się z naturąPołożone w Karapatach Zachodniorumuńskich góry słyną przede wszystkim z tego, co kryją, czasem wiele metrów pod ziemą – z licznych jaskiń, wąwozów i podziemnych rzek. Nie ma tu tłumów, nie ma komercji. Jest natura, cisza, wyobcowanie. Doskonałe miejsce na piesze wędrówki w otoczeniu przepięknej i majestatycznej przyrody. Kemping Turul stanowi idealną bazę do wycieczek w ten tajemniczy zakątek ulega wątpliwości, że będąc w Górach Apuseni, malownicza Jaskinia Niedźwiedzia, której wiek szacowany jest na 50 tysięcy lat, jest obowiązkowym punktem do zwiedzenia. Odkryta dopiero w 1975 roku, a w 1980 udostępniona do zwiedzania, przyciąga obecnie 200 tysięcy turystów rocznie. Z 1500 metrów długości, zwiedza się trochę ponad 800 metrów, co zajmuje około 45 minut. Jak to w jaskiniach bywa, temperatury są stosunkowo niskie (około 10 stopni Celsjusza), o czym warto pamiętać w upalny letni dzień. W szczególności dzieci należy zaopatrzyć w ciepłe – rumuńskie miasto, które nie zasypiaPrzez Rumunów zwane po prostu Kluż ('Cluj'). Nie jest co prawda tak znane, jak Bukareszt, ale tak naprawdę to ono jest rumuńskim centrum gospodarczym, kulturalnym i innowacyjnym. Do dziś utrzymuje tytuł stolicy Transylwanii, który nosiło w XVIII i na początku XIX wieku. Często też nazywane jest sercem Siedmiogrodu. Miasto pełne energii, młodych ludzi, idealne dla tych, którzy lubią nocne życie. Kemping Colina na obrzeżach miasta spełni oczekiwania nawet najbardziej zamki warto zobaczyć w Rumunii?Zamek Corvin - ten bajkowy zamek to z kolei perełka gotyckiej architektury. Choć nigdy nie spełniał funkcji czysto militarnych, jest podobno kwintesencją średniowiecznej fortecy. Początki zamku sięgają XII-XIII Peles - arcydzieło niemieckiej architektury renesansowej, uważanej przez wielu za jeden z najpiękniejszych zamków w Europie. Ukończony w 1883 r., posiada 160 pokoi ozdobionych najlepszymi przykładami sztuki europejskiej, kryształowymi żyrandolami z Murano, niemieckimi witrażami i ścianami pokrytymi skórą z Kordoby. To pierwszy europejski zamek całkowicie oświetlonym prądem elektrycznym. Energia elektryczna była produkowana przez własną fabrykę Bánffy - to jedna z najbardziej spektakularnych rezydencji arystokratycznych w Transylwanii, która obecnie funkcjonuje jako centrum edukacyjne i kulturalne. Połozony zaledwie 30 km od Kluż-Napoki, z ogrodem i jeziorem, odnowiony w ostatnich latach zamek, to idealne miejsce na ślub!Dla wielbicieli zamkowych klimatów mamy jeszcze propozycje spoza Transylwanii: Zamek Bethlen, Zamek Cantacuzino, Zamek/twierdza Fagaras, Zamek Lazar (Lazarea), Zamek Miko, Twierdza Neamt, Zamek Poenari, Twierdza Rasnov i Pałac to nie tylko kraj wampirów. Podróż po Transylwanii to przede wszystkim podróż w czasie. To tak, jakbyśmy cofnęli się o 100 lat. Zachwycająca górska sceneria, zapierające dech w piersiach jeziora, liczne winnice, wspaniałe zamki sprawiają, że żaden wampir nie jest straszny. Trzeba tylko uważać na niedźwiedzie brunatne! Zachęcamy do wyjazdu kamperem do Rumunii wszystkich, którzy szukają spokoju i harmonii. I tym, którzy lubią odpoczywać, obcując z przyrodą, z dala od komercji. Choć z tym to różnie bywa, głównie za sprawą Hrabiego powstał przy współpracy z Oana i Dan z którzy promują podróżowanie po Rumunii, a których poznaliśmy na targach Camper & Caravan Show w Nadarzynie.
rumunia trasa transfogarska zdjęcia
Droga Transfogarska to zdecydowanie coś, co powinno się znaleźć na twojej liście obowiązkowej. Trasa, a właściwie tunel biegnący przez Góry Fogaraskie jest – w zależności od pogody – otwarty od końca maja do początku października. I należy do najbardziej malowniczych dróg w Europie.
Droga Transfogarska (Transfăgărășan) – druga najwyżej położona droga w Rumunii, ale jednocześnie najbardziej znana z górskich tras w Karpatach. W najwyższym miejscu osiąga wysokość 2 034 metry oznaczana jest na mapie symbolem 7C. Wspominaliśmy już, że najwyżej położoną szosą w Rumunii jest mało znana i dużo mniej uczęszczana Transalpina (67C), od niedawna posiadająca na niektórych odcinkach asfalt. Natomiast droga Transfogarska posiada asfalt na całej jej długości od 1980 roku. Wybudowana w latach 1970 – 1974 na polecenie ówczesnego prezydenta Rumunii (dyktatora) Nicolae Ceaușescu miała znaczenie militarne. Chodziło o możliwość szybszego przerzucenia wojska przez góry, na druga stronę Karpat. Budowali ją głównie żołnierze, którzy w trakcie swej pracy zużyli ok 6 milionów kg dynamitu. Nie obyło się bez ofiar w ludziach, oficjalne statystki mówią, że w trakcie prac zginęło w sumie 40 osób. Trasę tą pokonujemy z północy na południe. Ponieważ nocowaliśmy w całkiem miłym motelu niedaleko skrzyżowania drogi nr 1 (biegnącej z Sibiu do Brasov) z drogą 7C, dlatego możemy zaraz z rana wyruszyć dalej. Mijamy po drodze typowe rumuńskie miasteczko Cârțișoara. Góry wyrastające przed nami robią się coraz potężniejsze. Wszyscy grzecznie jadą sznureczkiem, nikt nie wyprzedza, nikomu się nie spieszy. Powoli widoki robią się coraz ciekawsze. Co kawałek na trasie znajdują się zatoczki, gdzie można się zatrzymać by podziwiać widoki. I są już serpentyny, wrażenie robią nie tylko oglądane z dołu. Wspinamy się coraz wyżej, a widoki wręcz zachwycają. Te najbardziej charakterystyczne mamy własnie za sobą. Pojawiają się na większości zdjęć, na których przedstawiona jest droga Transfogarska. Widać ogrom pracy wykonanej przy jej budowie. W końcu dojeżdżamy do najwyższego miejsca na całej trasie, polodowcowego jeziora Balea. Nad jeziorem znajdują się dwa schroniska turystyczne i stacja meteorologiczna. Oprócz tego jest tam niewielki parking , a przy drodze dużo straganów z pamiątkami. Idziemy na spacer nad jezioro, które ktoś kiedyś porównał do naszego Morskiego Oka. Po krótkim odpoczynku jedziemy dalej. Musimy przedostać się przez tunel na drugą stronę. Tunel nie jest zbyt duży, gdyż z założenia miał być jedynie takiej wielkości, żeby mógł przez niego spokojnie czołg przejechać. Mimo to, jest najdłuższym tunelem w Rumunii. Po drugiej widoki już nie są tak spektakularne jak wcześniej, ale też druga strona jest zupełnie inna. Po drodze mijamy jezioro zaporowe Vidraru powstałe na rzece Ardżesz. Sama zapora ma 160 metrów wysokości. W trakcie naszego przejazdu zaczął padać deszcz więc nawet nie próbowaliśmy się zatrzymać, aby z wieży widokowej zobaczyć jezioro i zaporę. Ale to właśnie niedaleko niej na szczycie wzgórza znajdują się ruiny Zamku Poenari czyli prawdziwej siedziby Włada Palownika – którego postać była pierwowzorem Drakuli. Do zamku prowadzi 1440 schodów. W zasadzie byliśmy przygotowani na to co możemy zobaczyć, oglądając wcześniej drogę Transfogarską na Google Maps Street View, ale jednak rzeczywistość okazała się o niebo lepsza. Droga Transfogarska jest przejezdna mniej więcej od połowy czerwca do połowy października (przed wyruszeniem dobrze jest sprawdzić czy na pewno jest otwarta). W pozostałym okresie czasu droga może nie być przejezdna z powodu zalegającego śniegu. W 2009 roku Jeremy Clarkson wraz z ekipą programu telewizyjnego „Top Gear” nakręcili tam kolejny odcinek słynnego show, w którym testowali najnowsze modele Astona Martina, Ferrari i Lamborghini. Trasa Transfogarska została przez nich określona jako „najlepsza na świecie droga do jazdy samochodem”. Tego samego dnia przejeżdżając przez miejscowość Bran mijamy zamek, który zgodnie z książkowym opisem uchodzi za siedzibę wampira Drakuli. Mimo, że wspominany wcześniej Wład Palownik nigdy w nim nie mieszkał. Jeśli szukasz innych atrakcji w Rumunii to zapraszam do przeglądnięcia pozostałych miejsc, które odwiedziliśmy i uważamy, że warto zobaczyć.
\n\n \n\n \nrumunia trasa transfogarska zdjęcia
Odp: Trasa transfogarska rowerem « 1 Kwi 2012, 12:30 » A tak z innej beczki, to taki detal: szosa biegnie przez góry Fogaraskie, więc jest transfogar a ska, a nie jak często i gęsto błędnie się pisze - transfogarska.
Jadąc od strony północnej, niedaleko Fogaraszu, za miejscowością Cârţa[czytaj: „kyrca”] skręć na rondzie w drogę 7C. Oto czeka Cię jedna z największych atrakcji Rumunii: Transfăgărășan czyli Trasa Transfogarska, nazywana też Drogą/Szosą TransfogaraskąObydwie nazwy są używane – zarówno ta z „a” w środku, jak i ta bez. Jednak tylko ta dłuższa jest ujęta w „Urzędowym wykazie polskich nazw geograficznych świata” z 2013 r.. Przebiega południkowo przez środkową część kraju. Podstawowe informacje na jej temat znajdziesz w krótkim artykule wprowadzającym w temat obu tras górskich. Możesz czytać po kolei albo przejść do konkretnej części artykułu klikając w spis treści: Początek trasy Info & historia Transfogaraskiej Kolej linowa nad jezioro Bâlea Najwyższy odcinek trasy, jezioro i tunel Jezioro Vidraru, tama i pomnik Prometeusza Twierdza Poenari – prawdziwy zamek 'Drakuli’ Cerkiew w Curtea de Argeș UWAGA – ustawiając kursor myszy na słowa podkreślone kropkami (na urządzeniu mobilnym trzeba kliknąć), zobaczysz objaśnienie tego wyrażenia, sposób jego wymowy w języku rumuńskim lub dodatkowe informacje z nim związane. POCZĄTEK TRASY Prześledźmy pokrótce całą trasę 7C od strony północnej – tej bardziej stromej i chyba najbardziej efektownej (szczególnie gdy się na nią patrzy z wyżej położonych punktów). Droga zaczyna się łagodnie i całkiem niepozornie. W oddali widać majestatyczne góry. Od razu należy się przygotować, że pogoda może w każdej chwili ulec zmianie. Po kilkunastu minutach jazdy trasa robi się coraz ciekawsza. Pojedziesz teraz przez mosty, tunele i wiadukty. Co pewien czas będą pojawiać się szutrowe miniparkingi przy drodze – dobre na krótki postój i zrobienie kilku fajnych fotek. Będziesz również mijać stragany z pamiątkami i przekąskami, a gdzieniegdzie znajdziesz zielone miejsca, w których zrobienie sobie małego prywatnego pikniku będzie niezapomnianym doświadczeniem. Nieczęsto jada się przecież drugie śniadanie z tak niesamowitym widokiem wokół… INFO & HISTORIA TRANSFOGARASKIEJ Na trasie czeka Cię 27 wiaduktów, 830 mostów i kilka tuneli. Przez 8 miesięcy w roku (jesienią, zimą i wiosną) droga jest zamknięta na odcinku 27 kilometrów, ze względu na niebezpieczeństwo lawin, spadających kamieni, osuwisk itp. Wraz z każdym pokonanym kilometrem zmienia się krajobraz. W pewnym momencie zauważysz przed sobą charakterystyczną konstrukcję drogi, która pozwoli Ci wyjechać jeszcze wyżej, aż na sam szczyt. Im lepsza pogoda, tym wyraźniej widać serpentyny oparte na blokach betonu i mostkach. Co jakiś czas warto się zatrzymać w punktach widokowych i rozejrzeć. Transfogarska powstała w latach 1970-1974. Rumuński dyktator Nicolae CeaușescuPrezydent Rumunii w latach 1974-89, komunista. Sąd skazał go na śmierć za ludobójstwo. Został rozstrzelany wraz z żoną w Boże Narodzenie 1989 roku. [czytaj – w dużym uproszczeniu: „czauszesku”] chciał w ten sposób zapewnić sobie szybką ucieczkę przez góry w razie sowieckiej inwazji. Dokopałam się do rumuńskiego artykułu z 2008 rokuJeśli chcesz poczytać o tym w oryginale, podaję adres www do artykułu, będącego źródłem wielu informacji zawartych w tym akapicie; tekst „Ultimii santieristi de pe Transfagarasan” autorstwa Dana Gheorgha – o dwóch ostatnich żyjących wówczas robotnikach z wioski Arefu. Budowa tej imponującej drogi to dość ciekawy temat. W latach 60. do Transylwanii przybywali ludzie z całego kraju, zwabieni obietnicą wysokich zarobków – podobno za budowę tamy Vidraru i drogi przez Góry Fogaraskie proponowano 6 tys. lei miesięcznie. Przyprowadzali również swoich znajomych. W czasie budowy, która trwała bez względu na porę roku, użyto 6520 ton dynamitu, a wiele osób pracujących przy tym projekcie straciło życie. Niebezpieczeństwo czaiło się wszędzie – lawiny, wysadzanie skał albo chociażby zabezpieczanie skał przed osuwiskami za pomocą siatek i ścian („Byliśmy przywiązani ze szczytu góry sznurami. Robiliśmy dziury w skale i montowaliśmy sieci. Nie było dnia, żeby jakiś mężczyzna nie spadł”). Robotnicy udawali się na miejsce pracy piechotą, z torbą jedzenia. Latem zajmowało im to około godziny, zimą było znacznie trudniej, bo szli w błocie. Ostatnia zmiana, na którą docierali w ciemności bez latarki, rozpoczynała się o 23:00. Na tamie Vidraru, ukończonej w 1965 r. praca trwała na trzy zmiany po 8 godzin i tylko przy jej budowie zginęło ok. 400 osób. Jeden z bohaterów artykułu opuścił miejsce pracy wcześniej z powodu wypadku (stracił oko przy spawaniu) i renta inwalidzka, jaką otrzymywał (dane na 2008 rok) to było 200 lei (+dodatki, w sumie jakieś 550 lei – ale to nadal drastycznie mało). Po ukończeniu budowy drogi, część robotników na stałe osiedliła się w okolicy, a część wyjechała do innej pracy. Wielu z nich nie pojawiło się więcej na Transfogarskiej, nawet jeśli zamieszkiwali w pobliżu. Warto mimo wszystko mieć świadomość, że to, czym teraz się zachwycamy, pochłonęło setki ofiar i mnóstwo ludzi kosztowało zdrowie. KOLEJ LINOWA NAD JEZIORO BÂLEA Jeśli zatrzymasz się na chwilę po drodze, nad wijącym się asfaltem zauważysz wysokie słupy i charakterystyczne czerwone wagoniki kolejki linowej. Można się nią udać z okolic wodospadu Bâlea[â czytaj jako „y”] do jeziora Bâlea, położonego na wysokości 2034 m I co najlepsze – jeśli warunki temu nie przeszkodzą, to od strony Cârțișoary dotrzesz tam nawet zimą – zamykany odcinek trasy jest bowiem nieco powyżej dolnej stacji kolejki. Zarówno na dole, jak i na górze znajdują się schroniskaCabana to po polsku schronisko górskie; translator może to przetłumaczyć na polski jako „szalet”, ale z znaczeniu „domek górski, chatka”, a nie toalety 😉 Ceny noclegów w Cabana Bâlea Cascada i Cabana Poltinu oraz informacje trasach pieszych znajdziesz na stronie a zimą – tu ciekawostka – hotel lodowy[rum. Hotelul de Gheață] Powstał w 2006 roku, posiada pokoje 2-osobowe i kilka igloo, a także restaurację czy kaplicę. Strona Hotel of Ice: Dolna stacja mieści się przy bardzo ostrym zakręcie (dokładnie 21 km od zjazdu na rondzie w drogę 7C, na wysokości 1234 m nie sposób jej przegapić. Samochody parkują głównie na dziko wzdłuż drogi (jak w większości miejsc na trasie). Szczegóły na ten temat znajdziesz w tekście Trasa Transfogaraska zimą. Lokalizacja dolnej stacji kolejki: Odcinek ten pokonany drogą ma ok. 12,5 km, a kolejka ma długość 3,7 km. Wycieczka wiszącym wagonikiem kosztujeWedług info na luty 2022 r. ze strony w jedną stronę 40 lei dla dorosłych (dla dzieci połowę tej ceny a za bagaż są to jakieś kwoty rzędu 5-10 lei). Trzeba sprawdzać na bieżąco, bo wszystko może zależeć od sezonu. Kolejka działa od 9-17 od poniedziałku do niedzieli, za wyjątkiem sytuacji, kiedy są złe warunki pogodowe. NAJWYŻSZY ODCINEK TRASY, JEZIORO I TUNEL Po dotarciu na górę do dość dużych parkingów (po obu stronach drogi), zobaczysz zapewne sporo ludzi i straganów. Dobrym pomysłem jest zrobić sobie parę minut przerwy w podróży i zejść kawałek niżej na polodowcowe jezioro Bâlea. Ma ponad 11 metrów głębokości i ponad 4,6 ha powierzchni. Wokół znajduje się rozległy rezerwat przyrody i ogólnie teren zasługuje na mały przystanek. Dalej już czeka Cię przeprawa przez 884-metrowy tunel Capra-Bâlea (najdłuższy w Rumunii), położony na najwyższym odcinku Transfogaraskiej, czyli na 2042 metrach którym dostaniesz się z okręgu Sybin do okręgu Argeș[czytaj: „ardżesz”]. W trakcie jego budowy zużyto 20 ton dynamitu. Co czeka Cię w środku? W 2019 r. nie było pasów, nie było dobrego światła (choć faktycznie tunel ma elektryczne oświetlenie, w 2021 r. to światło było zdecydowanie lepsze niż wcześniej). Wentylacja jest tylko naturalna. Wydaje się, że obok drogi jest również coś w rodzaju chodnika, ale nie polecam tam spacerować – raczej nie będzie to przyjemne ani bezpieczne. Ale po opuszczeniu tunelu znów jest pięknie… Teraz już będziesz się kierować coraz bardziej w dół. Po 28 kilometrach dotrzesz do kolejnego pięknego jeziora… JEZIORO VIDRARU Zza drzew zacznie błyskać gładka tafla wody, gdzieniegdzie na szerszym poboczu można na chwilę przystanąć i odpocząć od zakrętów, bo do tamy zostanie jeszcze kolejne 25 km. W tych warunkach to dużo. W pewnym momencie przed Tobą ukaże się tama, cudny widok na jezioro i dwa tunele. Nad tym wszystkim góruje 10-metrowy pomnik PrometeuszaTo ten gość z mitologii greckiej, który ukradł bogom ogień, żeby dać go ludziom, a za karę został przywiązany do skały, gdzie przeżywał męki z piorunami w rękach, osadzony w 1971 r. na wzgórzu. Kiedyś można było zobaczyć go z bliska. A jest to fajna atrakcja może nie tyle ze względu na sam pomnik, co na widoki, które rozciągają się z góry. Zapora na rzece Argeș[czytaj: „ardżesz”] ma 160 metrów wysokości i tworzy piękne jezioro Vidraru, po którym organizowane są rejsy. Akwen ma niecałe 9 km2, a jego największa głębokość to 155 metrów. Jeśli pójdziesz tamą wzdłuż linii brzegowej jeziora, to tuż przy wjeździe do prawego tunelu zapewne spotkasz kilku motocyklistów, bo to dobre miejsce na parę chwil odpoczynku. W samym tunelu jest ciemno i brzydko, ale po drugiej stronie już znów jest co podziwiać. Można tamtędy dojść np. do wodospadu (Cascada Călugărița)[czytaj: „kaskada kəlugərica”] Odległość to ok. 1,6 km od wyjścia z prawego tunelu. Lokalizacja: Natomiast tunel po lewej jest kontynuacją Trasy Transfogarskiej. Po niecałych 5 kilometrach dotrzesz w okolice zamku Poienari i będzie to w zasadzie ostatni taki charakterystyczny punkt na tej najsłynniejszej części Trasy. Potem już droga będzie się prostować, pojawią się zabudowania i miasteczka. TWIERDZA POIENARI – PRAWDZIWY ZAMEK 'DRAKULI’ Lokalizacja (wejście na ścieżkę prowadzącą do zamku): W Twierdzy Poienari (Cetatea[ce czytaj jako „cze”] Poenari) w XV rezydował okrutny Wład Palownik, będący pierwowzorem literackiego Drakuli. Obecnie z budowli zostały już tylko ruiny – jest to częściowo wynik zaniedbania w XVII wieku, a częściowo osunięcia się ziemi w XIX wieku. Do twierdzy prowadzi 1480 betonowych schodów, a z góry można podziwiać jezioro Vidraru i Góry Fogarskie. Należy mieć na uwadze, że wejście może być akurat tymczasowo zamknięte ze względu na spacerujące na tym terenie niedźwiedzie. Obiekt jest otwartySą to dane z okresu pandemii; obowiązują obostrzenia związane z ilością turystów, maseczkami (chirurgicznymi), mierzeniem temperatury i dystansem 2m zasadniczo od środy do niedzieli w godzinach od 10 do 16 (ostatnie wejście o 14:30). Wstęp kosztuje jakieś 10 lei; dobrze jest mieć ze sobą gotówkę. Na dole obok wejścia znajduje się camping, a niedaleko widać również budynki z restauracjami (np. Cabana La Cetate), w których możesz odpocząć przed dalszą drogą i coś zjeść, podziwiając z daleka wzgórze z zamkiem. Jadąc dalej na południe miniesz wiele pensjonatów – bardzo możliwe, że któryś będzie akurat dysponował wolnymi pokojami. Wystarczy podjechać i zapytać albo skorzystać z jakiegoś portalu typu Booking. Z internetem w telefonie zazwyczaj nie ma tam problemów. CERKIEW W CURTEA DE ARGEȘ Lokalizacja wejścia na teren całego kompleksu: Na koniec wycieczki zajrzyj koniecznie do miejscowości Curtea de Argeș, by zobaczyć jeden z ciekawszych zabytków sakralnych Rumunii – Cerkiew Zaśnięcia Matki Bożej. Tam również znajdują się groby rumuńskiej rodziny królewskiej. Ta wycieczka będzie niewątpliwie interesującym doznaniem dla każdego miłośnika sztuki. Ale o szczegółach już w kolejnym wpisie, bo chciałabym Ci trochę więcej poopowiadać o niezwykłej cerkwi w Curtea de Argeș. Artykuł okazał się pomocny? : ) Będzie mi bardzo miło, jeśli w zamian oznaczysz Projekt Rumunia na swoim kanale (np. w relacji z tego miejsca). Dzięki temu będę miała szansę wesprzeć i zainspirować kolejne osoby wybierające się do Rumunii.
Według mnie Rumunia nie wykorzystała tak dobrze wszelkich przywilejów, możliwości i dotacji, jakie dało jej wejście do Unii Europejskiej. Polska zrobiła to zdecydowanie lepiej. W Polsce widać wyraźnie zmiany od roku 2004 r. Rumunia ma jeszcze sporo do nadrobienia.
Będę wdzięczny za wszelkie opinie od osób co były w tych rejonach i od osób które maja jakieś sugestie. W Rumuni w sumie spędziłem już około pół roku. Na taki wyjazd polecam, nie planować trasy z góry tylko wyznaczyć ogólna trasę. Ten kraj potrafi zaskoczyć za każdym zakrętem i nigdy nie wiadomo gdzie się człowiek skieruje za godzinę Proponuję zakupić przewodnik z Seri Bezdroża Classic, Rumunia oraz Mołdawia, moim zdaniem jest lepszy od Pascala. Dodatkowo w jakiejś okolicznej miejscowości w informacji turystycznej kupić miejscową mapę, miałem taką na ostatnim wyjeździe, bardzo ładnie są na niej zaznaczone drogi i szlaki. Dodatkowo jest naniesionych sporo punktów ciekawych obejrzenia, do tego zwykły kompas i nic więcej nie potrzeba do nawigacji. W ostatnich latach bardzo dobrze oznaczyli trasy górskie, więc trafisz bez problemu gdzie chcesz. Jeśli noclegi pod namiotem, to możesz się rozbijać wszędzie, w Rumunii nie ma zakazu biwakowania nawet w parkach narodowych. Jeśli bez namiotu, to w prawie każdej wiosce znajdziesz pensjonaty, ceny w zeszłym roku prawie we wszystkich 60 pln za pokój dwuosobowy. Na szlakach w górach są schroniska (cabany), ceny ok 90 pln za pokój. Jak lubisz ostre podjazdy, proponuję wycieczkę na drugi szczyt Rumunii Negoiu. Jedziesz rowerem z miejscowości Porumbacu de Jos do Cabany Negoiu, tam przenocować w schronisku lub namiocie. Na drugi dzień, pieszo, wejść na szczyt i zjechać z powrotem.
OcjsR.